Ludmila od czasu, kiedy weszła do
restauracji czuła na sobie czyjś wzrok. Była tym ogromnie zirytowana i za
każdym razem, gdy oglądała się za siebie z nadzieją, że zauważy w końcu tą
osobę i wygarnie jej, co o niej myśli, nie widziała nikogo podejrzanego. W
restauracji było pełno ludzi, w tym naprawdę spore grono przystojnych facetów.
Razem z Fran i Violą wspaniale bawiły się dokładnie analizując każdego z
osobna. Musiała przyznać, że pisanie tego artykułu i plan, który miała
wprowadzić w życie cholernie jej się podobał. Była to miła odskocznia od
codzienności i rutyny, która po cichu wkradała się w jej życie. Z szerokim
uśmiechem na ustach siedziała przy barze i z zainteresowaniem słuchała jak
niewyobrażalnie przystojny brunet opowiada jej o swoich wakacjach, które
spędził ostatnio w Tunezji. Była już nawet gotowa zacząć wprowadzać swój plan w
życie, kiedy obok jej towarzysza usiadła prześliczna, drobna czarnowłosa i
pocałowała chłopaka w policzek.
-Mówię ci Lu, musisz koniecznie się tam wybrać. Lily i ja uwielbiamy spędzać tam każdą wolną chwilę -chłopak uśmiechnął się szeroko do swojej partnerki i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna zarumieniła się lekko i z uśmiechem spojrzała na blondynkę. Nie miała pojęcia, jakie myśli jeszcze przed chwilą krążyły po głowie, Ludmily, ale to i lepiej. Podobno im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
-Poznaliśmy się tam -wyznała cicho i z czułością spojrzała na swojego chłopaka. Blondynka poczuła, że od tej słodkości zbiera jej się na wymioty i niezauważalnie zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu przyjaciółek.
-Na pewno kiedyś tam pojadę -odparła sztywno i uśmiechnęła się sztucznie do zakochanej pary. -Muszę już iść -zaczęła zbierać swoje rzeczy i z gracją zeszła ze stołka barowego -życzę wam wszystkiego dobrego, cieszcie się sobą -uśmiechnęła się przelotnie i z ulgą odeszła na bezpieczną odległość. Po chwili odszukała wzrokiem Vilu i Fran, stojące w jednym z kontów sali i podeszła do nich, aby odhaczyć kolejnego kandydata z listy.
Federico kolejny raz z niedowierzaniem spoglądał na śliczną blondynkę, która z gracją przemieszczała się po sali. Nie mógł uwierzyć, że Natalia wybrała właśnie ją. 10 dni z tą dziewczyną były jak los wygrany na loterii. Teraz już wiedział, że kontrakt na reklamę dla państwa Delarosa ma w kieszeni.
-Jesteś pewna, że to ma być ona? -spojrzał rozbawiony na czarnowłosą. Był pewien, że dziewczyny wybiorą dla niego jakąś okropną, mało inteligentną ryczącą czterdziestkę, z która będzie musiał użerać się przez następne 10 dni, a tu takie zaskoczenie. Nie wierzył, że Camila i Natalia są aż tak głupie, ale wolał nic nie mówić, jeszcze zmieniłyby zdanie, a on już układał w głowie plan jak poderwać piękną blondynkę.
-To musi być ona Pasquarelli. Masz utrzymać ją przy sobie przez 10 dni, a kiedy przyjdziesz z nią na bal ma być w tobie nieprzytomnie zakochana -Camila z pewnością i błyskiem w oku patrzyła na szczerzącego się do niej bruneta. Natalia była genialna musiała to przyznać, a ten idiota był pewien, że wygrał tą wojnę, ale nie wiedział, na jakie piekło się zgadza. Z uśmiechem na ustach podała mu dłoń, którą chwycił pewny siebie, a ich szef kręcąc z rozbawieniem głową, przeciął ich ręce. Grę czas zacząć.
-Przepraszam najmocniej, ale muszę iść -Federico uśmiechnął się łobuzersko i wstał od stolika. -Mam pewien zakład do wygrania.
Dziewczyny od dobrych dziesięciu minut kłóciły się o to, czy zostać jeszcze chwilę w restauracji czy najzwyczajniej zmienić lokal. Ludmila rozmawiała już chyba z 20 facetami, ale zawsze coś było nie tak. Albo któryś był zajęty, albo właśnie się rozstał i szukał tylko wrażeń na dzisiejszą noc, albo po prostu Ludmila nie czuła się dobrze w jego towarzystwie.
-Mówię wam dziewczyny chodźmy do innej restauracji, tu go nie znajdziemy -westchnęła. Miała już dość tego miejsca i tych ludzi. Chciała mieć to już jak najszybciej z głowy.
-Może ja pomogę ci w poszukiwaniach? Możemy zacząć od tej knajpki na rogu, podobno mają najlepsze makarony w Los Angeles -usłyszała za plecami seksowny baryton. Momentalnie odwróciła się i ujrzała przystojnego bruneta, który nonszalancko opierał się o ścianę i dokładnie mierzył ją swoimi czekoladowymi tęczówkami. Zaniemówiła na moment, ale ogarnęła się szybko, gdy Violetta klepnęła ją lekko w plecy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł wychodzić gdzieś z nieznajomym...
-Masz rację, to nie jest dobry pomysł, to jest wręcz genialny pomysł -podszedł do niej niebezpiecznie blisko i pochylił się prosto nad jej prawym uchem -przecież jak będziemy wychodzić z knajpy nie będziemy już nieznajomymi -uśmiechnął się do niej łobuzersko i wyciągnął w jej stronę swoją dłoń -Federico Pasquarelli.
Blondynka przygryzła lekko dolną wargę i uśmiechnęła się rozbawiona. Kątem oka spojrzała na Fran i Violę, które niezauważalnie skinęły jej głową, analizując dokładnie postawę przystojnego bruneta. Widziała ten zachwyt na ich twarzach i była pewna, że gdyby odrzuciła propozycje bruneta dziewczyny nie dałyby jej żyć.
-Ludmila Ferro -chwyciła jego rękę, którą on schował w swoim niedźwiedzim uścisku. Podobał jej się cholernie, a fakt, że był typowym podrywaczem jeszcze bardziej go do niego przyciągał. Wizja, w której uciera mu nosa za te wszystkie porzucone przez niego dziewczyny ogromnie podnosiła ją na duchu. Wiedziała, że z takim partnerem artykuł stanie się jeszcze ciekawszy, a co za tym idzie zapewni jej możliwość pisania na wymarzone tematy. Tak, Ludmila Ferro właśnie znalazła naiwniaka, który posłuży jej za królika doświadczalnego. Teraz wystarczyło przekonać go do siebie, a później zrobić mu z życia piekło. To się nazywa karma, panie Pasquarelli, to, co dajesz innym zawsze do ciebie wraca.
-Pójdę po twój płaszcz -brunet wyciągnął z jej dłoni numerek do szatni i znikał gdzieś w tłumie.
-Ludmila, zastanów się jeszcze, on jest całkiem słodki, szkoda chłopaka tak niszczyć -odezwała się zmartwiona Violetta.
-Jak dla mnie jest idealny, artykuł będzie nieziemski -klasnęła w dłonie Francesca. Dziewczyna wiedziała, dlaczego Ludmila chciała go zniszczyć i popierała tą ideę całym sercem. Nie znosiła facetów, którzy rozkochiwali w sobie dziewczynę, żeby ją zaliczyć i porzucić jak najszybciej. Sama kiedyś padła ofiarą takiego idioty i chciała, żeby przystojny brunet odbył karę za wszystkich takich palantów. Blondwłosa uśmiechnęła się do niej promiennie i przygryzła lekko dolną wargę.
-Już mi go szkoda -wybuchnęła głośnym śmiechem, na co Violetta przewróciła tylko oczami.
-Jesteś okropna! Taki metr sześćdziesiąt pięć czystego zła. Chłopak zwariuje, a ty będziesz odpowiedzialna za jego szaleństwo. Lepiej od razu wykup mu stały karnet u psychologa.
-Wykupię nawet dwa -zaśmiała się blondynka i spoważniała, widząc zbliżającego się do nich bruneta. Szturchnęła lekko przyjaciółki i nachyliła się w ich kierunku.
-Może nie będę dla niego taka okropna, wydaje się być całkiem słodki -analizowała dokładnie zbliżającą się w ich kierunku posturę chłopaka i uśmiechnęła się pod nosem.
-On ci się podoba! -naskoczyła na nią Fran, kręcąc z rozbawieniem głową. Wiedziała, że Ludmila połączy przyjemne z pożytecznym i zabawi się kosztem biednego chłopaka.
-Gotowa? -brunet uśmiechnął się szeroko i nałożył na ramiona blondynki beżowy płaszcz.
-Pytanie czy to ty jesteś gotowy -odparła prowokacyjnie i wyminęła go, ocierając się zmysłowo o jego prawe ramię. Uśmiechnął się pod nosem i z rozbawieniem pokręcił głową.
-Już jesteś moja, skarbie -szepnął cicho sam do siebie i jak gentelmen przepuścił ją w drzwiach.
-Mówię ci Lu, musisz koniecznie się tam wybrać. Lily i ja uwielbiamy spędzać tam każdą wolną chwilę -chłopak uśmiechnął się szeroko do swojej partnerki i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna zarumieniła się lekko i z uśmiechem spojrzała na blondynkę. Nie miała pojęcia, jakie myśli jeszcze przed chwilą krążyły po głowie, Ludmily, ale to i lepiej. Podobno im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.
-Poznaliśmy się tam -wyznała cicho i z czułością spojrzała na swojego chłopaka. Blondynka poczuła, że od tej słodkości zbiera jej się na wymioty i niezauważalnie zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu przyjaciółek.
-Na pewno kiedyś tam pojadę -odparła sztywno i uśmiechnęła się sztucznie do zakochanej pary. -Muszę już iść -zaczęła zbierać swoje rzeczy i z gracją zeszła ze stołka barowego -życzę wam wszystkiego dobrego, cieszcie się sobą -uśmiechnęła się przelotnie i z ulgą odeszła na bezpieczną odległość. Po chwili odszukała wzrokiem Vilu i Fran, stojące w jednym z kontów sali i podeszła do nich, aby odhaczyć kolejnego kandydata z listy.
Federico kolejny raz z niedowierzaniem spoglądał na śliczną blondynkę, która z gracją przemieszczała się po sali. Nie mógł uwierzyć, że Natalia wybrała właśnie ją. 10 dni z tą dziewczyną były jak los wygrany na loterii. Teraz już wiedział, że kontrakt na reklamę dla państwa Delarosa ma w kieszeni.
-Jesteś pewna, że to ma być ona? -spojrzał rozbawiony na czarnowłosą. Był pewien, że dziewczyny wybiorą dla niego jakąś okropną, mało inteligentną ryczącą czterdziestkę, z która będzie musiał użerać się przez następne 10 dni, a tu takie zaskoczenie. Nie wierzył, że Camila i Natalia są aż tak głupie, ale wolał nic nie mówić, jeszcze zmieniłyby zdanie, a on już układał w głowie plan jak poderwać piękną blondynkę.
-To musi być ona Pasquarelli. Masz utrzymać ją przy sobie przez 10 dni, a kiedy przyjdziesz z nią na bal ma być w tobie nieprzytomnie zakochana -Camila z pewnością i błyskiem w oku patrzyła na szczerzącego się do niej bruneta. Natalia była genialna musiała to przyznać, a ten idiota był pewien, że wygrał tą wojnę, ale nie wiedział, na jakie piekło się zgadza. Z uśmiechem na ustach podała mu dłoń, którą chwycił pewny siebie, a ich szef kręcąc z rozbawieniem głową, przeciął ich ręce. Grę czas zacząć.
-Przepraszam najmocniej, ale muszę iść -Federico uśmiechnął się łobuzersko i wstał od stolika. -Mam pewien zakład do wygrania.
Dziewczyny od dobrych dziesięciu minut kłóciły się o to, czy zostać jeszcze chwilę w restauracji czy najzwyczajniej zmienić lokal. Ludmila rozmawiała już chyba z 20 facetami, ale zawsze coś było nie tak. Albo któryś był zajęty, albo właśnie się rozstał i szukał tylko wrażeń na dzisiejszą noc, albo po prostu Ludmila nie czuła się dobrze w jego towarzystwie.
-Mówię wam dziewczyny chodźmy do innej restauracji, tu go nie znajdziemy -westchnęła. Miała już dość tego miejsca i tych ludzi. Chciała mieć to już jak najszybciej z głowy.
-Może ja pomogę ci w poszukiwaniach? Możemy zacząć od tej knajpki na rogu, podobno mają najlepsze makarony w Los Angeles -usłyszała za plecami seksowny baryton. Momentalnie odwróciła się i ujrzała przystojnego bruneta, który nonszalancko opierał się o ścianę i dokładnie mierzył ją swoimi czekoladowymi tęczówkami. Zaniemówiła na moment, ale ogarnęła się szybko, gdy Violetta klepnęła ją lekko w plecy.
-Nie wiem czy to dobry pomysł wychodzić gdzieś z nieznajomym...
-Masz rację, to nie jest dobry pomysł, to jest wręcz genialny pomysł -podszedł do niej niebezpiecznie blisko i pochylił się prosto nad jej prawym uchem -przecież jak będziemy wychodzić z knajpy nie będziemy już nieznajomymi -uśmiechnął się do niej łobuzersko i wyciągnął w jej stronę swoją dłoń -Federico Pasquarelli.
Blondynka przygryzła lekko dolną wargę i uśmiechnęła się rozbawiona. Kątem oka spojrzała na Fran i Violę, które niezauważalnie skinęły jej głową, analizując dokładnie postawę przystojnego bruneta. Widziała ten zachwyt na ich twarzach i była pewna, że gdyby odrzuciła propozycje bruneta dziewczyny nie dałyby jej żyć.
-Ludmila Ferro -chwyciła jego rękę, którą on schował w swoim niedźwiedzim uścisku. Podobał jej się cholernie, a fakt, że był typowym podrywaczem jeszcze bardziej go do niego przyciągał. Wizja, w której uciera mu nosa za te wszystkie porzucone przez niego dziewczyny ogromnie podnosiła ją na duchu. Wiedziała, że z takim partnerem artykuł stanie się jeszcze ciekawszy, a co za tym idzie zapewni jej możliwość pisania na wymarzone tematy. Tak, Ludmila Ferro właśnie znalazła naiwniaka, który posłuży jej za królika doświadczalnego. Teraz wystarczyło przekonać go do siebie, a później zrobić mu z życia piekło. To się nazywa karma, panie Pasquarelli, to, co dajesz innym zawsze do ciebie wraca.
-Pójdę po twój płaszcz -brunet wyciągnął z jej dłoni numerek do szatni i znikał gdzieś w tłumie.
-Ludmila, zastanów się jeszcze, on jest całkiem słodki, szkoda chłopaka tak niszczyć -odezwała się zmartwiona Violetta.
-Jak dla mnie jest idealny, artykuł będzie nieziemski -klasnęła w dłonie Francesca. Dziewczyna wiedziała, dlaczego Ludmila chciała go zniszczyć i popierała tą ideę całym sercem. Nie znosiła facetów, którzy rozkochiwali w sobie dziewczynę, żeby ją zaliczyć i porzucić jak najszybciej. Sama kiedyś padła ofiarą takiego idioty i chciała, żeby przystojny brunet odbył karę za wszystkich takich palantów. Blondwłosa uśmiechnęła się do niej promiennie i przygryzła lekko dolną wargę.
-Już mi go szkoda -wybuchnęła głośnym śmiechem, na co Violetta przewróciła tylko oczami.
-Jesteś okropna! Taki metr sześćdziesiąt pięć czystego zła. Chłopak zwariuje, a ty będziesz odpowiedzialna za jego szaleństwo. Lepiej od razu wykup mu stały karnet u psychologa.
-Wykupię nawet dwa -zaśmiała się blondynka i spoważniała, widząc zbliżającego się do nich bruneta. Szturchnęła lekko przyjaciółki i nachyliła się w ich kierunku.
-Może nie będę dla niego taka okropna, wydaje się być całkiem słodki -analizowała dokładnie zbliżającą się w ich kierunku posturę chłopaka i uśmiechnęła się pod nosem.
-On ci się podoba! -naskoczyła na nią Fran, kręcąc z rozbawieniem głową. Wiedziała, że Ludmila połączy przyjemne z pożytecznym i zabawi się kosztem biednego chłopaka.
-Gotowa? -brunet uśmiechnął się szeroko i nałożył na ramiona blondynki beżowy płaszcz.
-Pytanie czy to ty jesteś gotowy -odparła prowokacyjnie i wyminęła go, ocierając się zmysłowo o jego prawe ramię. Uśmiechnął się pod nosem i z rozbawieniem pokręcił głową.
-Już jesteś moja, skarbie -szepnął cicho sam do siebie i jak gentelmen przepuścił ją w drzwiach.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam kluseczki ;*
Jestem taka szczęśliwa, w końcu wielkimi krokami zbliża się koniec roku!
Został ostatni tydzień, więc śmiało mogę powiedzieć, że PRZETRWAMY!!! Przecież czym jest 7 dni, w porównaniu do 10 miesięcy.
Lećmy na tej pozytywnej energii i cieszmy się życiem.
Życzę wam przyjemnego weekendu, może uda mi się napisać jeszcze jakiś rozdział :)
Trzymajcie za mnie kciuki ;D
Pozdrawiam
Wera ;D
Miejsce ♥
OdpowiedzUsuńWRÓCIŁAM! ♥
UsuńPrzepraszam że dopiero teraz ale miałam wczoraj ognisko klasowe no i trzeba było odespać :")
Powiem tyle KOOOOOOOOOOCHAM TO! ♥
Jejku szczerze zaczynam współczuć Federico :C Biedak nie wie na co się zgodził XD
Oczywiście liczę, że między nimi zrodzi się prawdziwe uczucie ♥
Jejku już nie mogę się doczekać co wymyśli Lu XD
W gimbazie na nauczycielke od majcy mówiliśmy metr piędziesiąt czystego zła :")
CZEKAM NA KOLEJNE CUDEŃKO ♥♥
KOCHAM ♥
ps. Ja też ostrze ołówki XD ♥
Ja :3
OdpowiedzUsuńO.M.G!
UsuńWerka!
Dobra ogar Julka...
No więc Heeej!
No więc... Kurde piszanie tego koma przy arcydziele jest trudne i stresujace!!!
Serio.. ten rozdzial Awww *.*
Cudo arcydzielo!
Jest boski bajeczny anielski niebiański elitarny ekskluzywny swietny super fajny Piekny Wow mega Odlot znakomity zniewalajacy idealny doskonaly wysmienity...
Itp.
Kurde ja juz chce dos!!
Kocham!
Zparaszam do mnie
Julka
<3
Miejscóweczka<3 Wróce jak tylko przeczytam.
OdpowiedzUsuńprzeczytałam:) i co Ania na to? Ania na to jak na lato. czemu mówię o sobie w trzeciej osobie? No dobra. Ogar. Rozdział wspaniały. Przypadła mi do gustu ta historia. Ludmi zabawi się kosztem Fede. ja też nienawidzę takich podrywaczy. Chociaż nasza Lu również nie wie że jest dla zakładu. Mhmmmmmmm. Podoba mi się to<3 Pozdrawiam, całuję i zapraszam do mnie<3
UsuńBoże genialne! <333
OdpowiedzUsuńCudowne!
<3 <3 <3 <3
Umarłam *o*
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :333
I mam cichutką nadzieję, że w wakacje będą częściej rozdziały :>
Kocham ♥♥
Ola :***
Wrócę później ♥
OdpowiedzUsuńAj, aj, aj *.*
OdpowiedzUsuńMiejsce <3
Rozdział świetny <3
UsuńFeder, stary nawet nie wiesz jak bardzo Ci współczuje XD
Naty i Camila wpieprzyły go w niezły burdel XD
Violetta też współczuje Fede, a Fran nakręca Lu XD
Och ! Nie mogę doczekać się tych pięknych dziesięciu dni XD
Czekam na nexcior z niecierpliwością i ty dobrze o tym wiesz ! <3
Pozdrawiam
Ola <3
Fede jaki pewien XD Żebyś chłopie nie miał niespodzianki :D
OdpowiedzUsuńLu jak zła X-) Współczująca Violetta :-D . Ogólnie rozdział boski XD Trzymam kciuki żebyś napisała w weekend ten rozdział XD Powodzenia :D
Pozdrawiam Maybe You ;*
Wrócę jutro ;***
OdpowiedzUsuń