Ekhem Ekhem ten oto rozdział chciałabym zamieścić ze specjalną dedykacją dla dziewczyn, które ukrywają się pod pseudonimem rugg pasquarelli i Klaudia Mnatsakanyan dziękuję wam bardzo za wasze cudowne komentarze, które znajdują się praktycznie pod każdym postem. Jesteście kochane i dajecie mi ogromnego kopa do dalszego pisania <3
Na skuterach
śmigaliśmy już przez prawie godzinę. Do tej pory nie zdawałam sobie nawet
sprawy jaka to fajna zabawa. Byliśmy pod stałą obserwacją ratowników, więc
mogliśmy czuć się bezpiecznie. Naprawdę chłopaki postarali się przy wyborze
firmy, która wypożyczała nam pojazdy.
-Fede wracamy? –usłyszałam w słuchawce Pasquarelliego głos
należący do Leona.
-Zróbmy jeszcze jedną rundkę –odezwał się Włoch.
Mieli przy uchu
zamontowany malutki zestaw głośnomówiący na wypadek jakiegoś nieoczekiwanego
zdarzenia i aby móc się ze sobą swobodnie komunikować. Co chwilę odzywał się do
nas Leon lub słyszeliśmy piski podekscytowanej Violetty. Gdy kończyliśmy
ostatnie kółko w słuchawce usłyszeliśmy kolejny pisk dziewczyny, ale tym razem
nie był on radosny, tylko przerażony.
-Cholera, Fede co się dzieje? –momentalnie się ożywiłam.
-Nie mam pojęcia –szepnął i wyczułam jak cały się spina.
-Leon, co jest? –zapytał zdenerwowany.
-Nie wiem Fede, skuter zaczął się jakoś dziwnie zachowywać i
przez chwilę nie mogłem nad nim zapanować, ale na razie wszystko już dobrze.
Zwijamy się już z powrotem, zanim ta kupa złomu rozwali się do reszty –Verdas
próbował być opanowany.
-Okej, podpłyniemy z Lu bliżej was, żebym jak coś mógł was
jakoś holować.
-Dzięki stary –Leon był bardzo zdenerwowany. Dało się to
usłyszeć nawet przez tą badziewną słuchawkę.
Podpłynęliśmy
bliżej nich i w czwórkę staraliśmy się jakoś dopłynąć do brzegu. Kiedy byliśmy
już praktycznie na miejscu, Leon zahamował, aby zaparkować skuter, ale maszyna
zawahała się lekko i przechyliła na prawo, wrzucając Leona i Vilu do wody.
-Co za złom! –wrzasnął mokry Verdas, a ratownicy pomogli mu
wydostać się z oceanu.
-Bardzo przepraszamy podobna sytuacja naprawdę nigdy
wcześniej nie miała miejsca –ratownik z wypożyczalni próbował jakoś ratować
sytuację. –Mogą państwo skorzystać z naszej łazienki i się dokładnie wysuszyć
–zaproponował i podał Vilu i Leonowi puchate ręczniki, a następnie zaprowadził
nas wszystkich do środka budynku i pokazał, gdzie są łazienki.
Vilu była
wściekła, całe jej loki, które tak długo układała z rana, były teraz zupełnie
proste od ciężaru wody, a jej ubranie było calutkie przemoczone. Verdas też nie
należał do najszczęśliwszych osób. Darł się na cały personel i wymachiwał
rękami we wszystkie strony świata. Miła pani z recepcji i Federico próbowali go
jakoś uspokoić, ale szatyn najwyraźniej wpadł w jakiś bojowy szał, z którego
ciężko go było wydostać.
-Oh, zamknij się już Verdas i idź się wysuszyć –warknęła
Vilu, po kolejnym wybuchu Leona i darciu mordy na panią z recepcji.
-Sama idź się wysusz –warknął wkurwiony Verdas w jej stronę.
Vilu podeszła do
niego i zmrużyła oczy.
-A żebyś, kurwa wiedział, że tak zrobię! Na pewno będzie to
bardziej pożyteczne od twojego darcia ryja!
Takie mocne słowa
z ust Violetty? Musi być serio cholernie wściekła. Dziewczyna ominęła
zszokowanego Leona i zamknęła się w łazience.
-Idź z nią pogadaj, a ja zajmę się tym idiotą –powiedział
Pasquarelli i ruszył w kierunku swojego
przyjaciela.
Mam gadać z
Violetta? Kiedy jest taka wściekła? On jest chyba nienormalny…
Wstałam z
wygodnego siedzenia i ruszyłam za dziewczyną do łazienki. Chwyciłam za klamkę,
ale drzwi były zamknięte. Cholera! Zapukałam delikatnie.
-Vilu, to ja Lud, otwórz proszę.
Odpowiedziała mi
głucha cisza. Tak się bawimy? Tym razem walnęłam pięścią w drzwi.
-Vilu, otwieraj te gówniane drzwi. Nie tylko ty jesteś
wściekła na cały świat, więc jak zaraz tego nie zrobisz, to zawołam ochronę i
oni pomogą mi wywarzyć wejście! –zagroziłam.
To na szczęście
wystarczyło i Vilu otworzyła mi drzwi, stając w progu w samym staniku i
majtkach. Co za idiotka…
-Nie bulwersuj się tak blondi –poruszyła zabawnie brwiami.
Uff, nie była zła
na wszystkich, tylko na Palanta Verdasa. Weszłam szybko do pomieszczenia i
zamknęłam za sobą drzwi, aby nie kusić już nikogo widokiem Violetty w samej
bieliźnie. Dziewczyna stanęła pod jedną z dużych suszarek i zaczęła suszyć
włosy. Spojrzałam na jej mokre ciuchy leżące w koncie i przewróciłam oczami.
Wzięłam jej top, krótkie spodenki, skarpetki i vansy i zaczęłam je suszyć pod
drugą suszarką.
-Wiesz, co? –odezwała się nagle Vilu. –Chyba miałaś rację z
tym zgrywaniem niedostępnej, nie możemy tak dawać im sobą pomiatać.
-Ja mam zawsze rację –wyszczerzyłam zęby, a dziewczyna
zaśmiała się melodyjnie.
-Nie zawsze –zaprzeczyła. –Pamiętasz jak się upierałaś na
obozie dwa lata temu, że do sklepu spożywczego na pewno trzeba było skręcić w
prawo? Przeszliśmy wtedy ponad 2 km na marne –westchnęła, a ja zaczęłam się
śmiać.
Oh, bardzo dobrze pamiętam jak Fran i Marco
marudzili całą drogę powrotną i nie odzywali się do mnie przez ponad godzinę.
Ustanowili wtedy nowy rekord „fochania się na Lud”.
-Ale nie zaprzeczysz, że było fajnie –odparłam. –Fran i
Marco byli jeszcze wtedy razem, ty żyłaś wieczną miłością do Leona Palanta, a
ja byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, bo kupiliście mi na urodziny cały
karton kwaśnych żelków.
Do tej pory
pamiętam ten słodko-kwaśny smak. Od tamtego czasu nie spojrzałam więcej na
żelki.
-Pamiętam! Wtedy miałaś fazę na jedzenie w środku nocy i zawsze
przy twoim łóżku stał talerz z żarciem, gdybyś przypadkiem zgłodniała o
trzeciej nad ranem.
-I zawsze to żarcie w tajemniczy sposób znikało –zaśmiałam
się.
-Do tej pory nie wiem jak –Vilu przewróciła oczami i obie
wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
-Wracajmy już do Leona Palanta i Federico Jestem Taki
Przystojny, że o Matko –mruknęła brunetka, wkładając na nogi wysuszone vansy.
-Pewnie już na nas czekają –westchnęłam.
Wyszłyśmy z
łazienki i skierowałyśmy się na duży hol wypożyczalni. Chłopacy akurat
siedzieli na kanapie tyłem do nas i dyskutowali o czymś zawzięcie.
-Podsłuchamy o czym rozmawiają? –oczy Vilu zaświeciły się z
ciekawości.
-Chyba nie powinnyśmy…
-No dawaj, oni pewnie skorzystaliby z takiej okazji –dalej
namawiała mnie do grzechu. –Może dowiesz się czegoś na swój temat…
Dobra, to mnie
przekonało.
-Wchodzę –szepnęłam i razem schowałyśmy się za najbliższą
roślinką.
-Nic nie słyszę –szepnęłam.
-Ćśśś –uciszyła mnie przyjaciółka i wtedy głosy stały się
bardziej wyraźne.
-Nadal jesteś zły, że przeze mnie nie pojechaliśmy na ten
obóz sportowy do Los Angeles? –dopytywał się Leon.
-Jak cholera, stary! Przez ciebie straciliśmy szansę na taki
deal… -westchnął Pasquarelli.
-Ale tu też nie jest tak źle –obstawał przy swoim Verdas.
-No nie jest, ta twoja Violetta jest całkiem fajna i jak
wydarła na ciebie dzisiaj ryja, o stary +10 w punktacji –Fede zaśmiał się i po
chwili dołączył do niego Verdas.
-Masz rację to było dobre. Pierwszy raz widziałem ją w takim
stanie, chyba nieźle przejęła się tym pieprzonym skuterem.
-Najwidoczniej. Dali ci jakieś gówno i kazali prowadzić, też
bym się wkurwił na twoim miejscu.
-Taa i Lu wyskoczyłaby na ciebie z ryjem, chciałbym to
zobaczyć… -na twarzy Leona pojawił się chory uśmieszek.
-Dzisiaj miałeś szansę zobaczyć jak się drze, gdy niosłem ją
do wody –Fede przygryzł dolną wargę, próbując opanować śmiech.
-To było mistrzowskie zagranie, stary –przybili sobie
piątkę. –W ogóle jak to się stało, że Ludmila Ferro, niezdobyta dotąd przez
nikogo bogini seksu, dała ci się pocałować?
-Nie mam pojęcia, to pewnie ten mój urok osobisty.
Spojrzałam na
Vilu, która właśnie prężyła przede mną swoje mizerne muskuły naśladując Włocha.
Że niby lecę tylko na wygląd? Wredota!
-Gdyby chodziło o twój urok osobisty, zapewne całowalibyście
się jeszcze na targu w Madrycie. To chyba pierwsza dziewczyna, która nie
uwiesiła ci się na szyję już po pierwszej rozmowie.
-Masz rację, z reguły nie musze zawracać sobie głowy takimi
głupotami jak rozmowa czy jakieś inne duperele, one wszystkie same pakują mi
się od razu do łóżka –wzruszył ramionami.
Cholera,
Federico Pasquarelli nie traci czasu na ‘gry wstępne’, czyli oczekuje ode mnie,
że wpakuję mu się do łóżka i tyle? Ale przecież pod kawiarnią mówił, że taki
nie jest…
-Myślisz, że z Ludmilą też pójdzie ci tak szybko?
Vilu spojrzała
na mnie przerażonym wzrokiem, a ja wyostrzyłam wszystkie swoje zmysły do
maximum, w oczekiwaniu na odpowiedź Włocha.
-O nie, stary. Ludmila nie jest dziewczyną, która pcha się
do łóżka pierwszemu lepszemu facetowi. Myślę, że gdybym wtedy jej nie pocałował
ona nawet by o tym nie pomyślała. Poza tym mi wcale nie chodzi tylko o to, żeby
ją przelecieć, owszem gdyby chciała pójść ze mną do łóżka byłoby zajebiście,
ale nie liczę na to, Leon.
-To starasz się tak tylko po to, żeby ją lepiej poznać? Nie
rozśmieszaj mnie Fede… -Verdas przewrócił tylko
oczami.
-Właściwie to nawet nie wiem co mną kieruje, po prostu
intryguje mnie ta bogini seksu i strasznie się wkurwiam jak jakiś kutas się
koło niej kręci. Najgorsze jest to, że tych debili jest całkiem sporo i cały
czas muszę stać w pogotowiu. Zdążyłem pogonić już dwóch, a to był dopiero
pierwszy dzień.
O. Mój. Boże. Czy
Federico Pasquarelli nazwał mnie właśnie boginią seksu i przyznał się do tego,
że jest o mnie zazdrosny? Chyba zaraz umrę. Zaraz… jak to pogonił już dwóch
debili? On ma na myśli Zacka i Ethana?
-Nieźle cię wzięło.
-Mnie? Niby czemu? –Feder spojrzał na Leona zdziwiony.
-Uważaj, bo jeszcze chwila i się w niej zabujasz –Verdas
śmiesznie poruszył brwiami. –Tak samo miałem z Vilu –spoważniał.
-Ja się nie zakochuję, Leon –Włoch spojrzał kpiąco na
szatyna. –A jeśli chodzi o Vilu, to razem z Diego zrezygnowaliśmy z obozu
sportowego w LOS ANGELES –dyskretnie podkreślił nazwę miejscowości –tylko po to, żebyś
mógł się z nią spotkać i w końcu powiedzieć jej co czujesz, a ty nic nie
robisz, idioto! Obóz ma tylko 7 dni, a ty już jeden straciłeś!
-Wiem, wiem- Leon uniósł ręce w obronnym geście –ale ja
nawet nie mam pomysłu, co mógłbym zrobić.
-Możemy pomóc ci z Lu i zorganizować dla was jakąś randkę.
Spojrzałam na Violettę, na której twarzy gościł teraz szeroki uśmiech.
-Skąd wiesz, że Lu nam pomoże?
-Już moja w tym głowa, żeby się zgodziła, ty za to będziesz
musiał w końcu powiedzieć Vilu, że się w niej zadurzyłeś jak bałwan i zaprosisz
ją na tą randkę.
Na twarzy
Violetty widniał uśmiech od ucha do ucha, a ona sama wyglądała jakby właśnie
uczestniczyła w jakiejś reklamie pasty do zębów. Co chwile otwierała i zamykała
buzię, a później szczerzyła się jak idiotka. Mam nadzieję, że ja tak nie
wyglądałam, kiedy rozmawiali o mnie.
-A tak w ogóle to gdzie one są? Ile można siedzieć w tej
łazience i suszyć włosy? –Verdas chyba bardzo chciał zmienić temat.
-To dziewczyny, Leon, pewnie robią się jeszcze na bóstwo, a
że nie mają ze sobą kosmetyków to muszą sobie radzić wodą i mydłem.
Obaj zaczęli się
śmiać, a my popatrzyłyśmy po sobie i po cichutku wynurzyłyśmy się zza roślinki.
Chwyciłam szybko Violę za rękę, zanim zdążyła mi uciec i szepnęłam jej do ucha
-Pamiętaj, że musimy się zachowywać jakbyśmy nie słyszały
tej rozmowy. N-I-E-D-O-S-T-Ę-P-N-A –przeliterowałam.
-Chyba nie sądzisz, że mu się rzucę na szyję, przecież
jeszcze przed chwilą się na niego darłam –przewróciła oczami i przybrała
obojętny wyraz twarzy.
Uśmiechnęłam
się do niej szeroko i podeszłyśmy w
końcu do chłopaków.
-Już –powiedziała Vilu wyniosłym tonem i z obojętnym wyrazem
twarzy.
Swoją drogą
byłaby z niej dobra aktorka. W dodatku śpiewa i tańczy, może powinna się zająć
musicalem.
-Okej –powiedział smutny Verdas, widząc, że Violi jeszcze
nie przeszło.
Federico
spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, ale ja tylko odwróciłam się w stronę
przyjaciółki. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie na sekundę, a później znów
przybrała na twarz maskę obojętności. Kocham tę kobietę. Pasquarelli i Verdas
spojrzeli zdziwieni po sobie, ale nie odezwali się ani słowem i po prostu
ruszyli za nami z powrotem na plażę. Przez całą drogę nikt się nie odezwał,
dopiero kiedy szliśmy już w kierunku miejsca, gdzie leżał nasz koc podniosłam
głowę i momentalnie znieruchomiałam, wyciągając po bokach ręce, aby zatrzymać
pozostałych. Na początku powpadali na mnie, ale kiedy spojrzeli w tym kierunku,
co ja, zrozumieli o co chodzi.
Fran i Diego razem na kocu.
Fran siedzi na kolanach Diego.
Diego głęboko patrzy w oczy Fran.
Diego nachyla się w kierunku ust Fran.
Całują się.
W końcu.
Alleluja!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jakim cudem tak szybko rozdział, zapytacie
Hah miałam nagłą wenę :D
Dlatego nie będzie mi się chciało zapewne przepisywać shot'a na jutro, ale nie martwcie się pojawi się on w weekend, taki przynajmniej mam plan. (chyba, że mój leń będzie zbyt ogromny :p)
Jak rozdział?
Macie Diecesce :) (tak się to chyba pisze xdd)
Jestem z siebie dumna, a teraz idę spać.
Czekam na komy !!!
Pozdrawiam gorąco i życzę udanego lanego poniedziałku, niech wam tyłki zmokną :*
Wielkie lov dla was Fedemiliątka <3
Wera ;D
Fajny rozdział. Diesceska <3. Ciekawe co z Leonettą? I tak mysle że Lu się zemści na Fede
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i czekam na next
na pewno wpadnę na nowy rozdział ;)
UsuńDiecesca ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział
dziękuję ;*
UsuńJejku dziękuję za dedyk ❤
OdpowiedzUsuńWiesz co.. znowu takie WSPANIAŁY rozdział i muszę Ci słodzić ;3
Leon wpadł w szał :o nie znałam go od tej strony, nie dziwię się Violci że też się wkurzyła ^^
Lu bogini seksu ❤
A Feduś jest o nią zazdrosny *-*
FEDERICO PASQUARELLI TY JUŻ SIĘ ZAKOCHAŁEŚ!!! ❤
Diecesca ❤ aww *.*
Według mnie Lu dobrze robi będąc niedostępną a niech się chłopak trochę wysili XD
TAK! Już wiem do czego się mogę doczepić XD (jaka radość) Czemu tak mało Fedemilki? :c w następnym liczę na trochę (czyt. dużo) więcej :3
Jeszcze raz dziękuje za dedyk :* czekam na równie szybkiego nexta ❤
rugg
ps. Podobno jutro masz urodzinki ❤ tak że życzę Ci Kochana wszystkiego najlepszego :3 dużo dużo weny :* i wolnego czasu abyś mogła pisać dla nas to cudowne opowiadanie <3 A przede wszystkim byś dalej rozwijała swój ogromny talent i robiła to co sprawia Ci radość ❤❤❤
kocham <3
oj trzeba namieszać trochę w życiu Fedemilki, nie może być za kolorowo XDD
Usuńdziękuję za życzonka jesteś kochana <3
wzruszyłam się normalnie *.*
wrócę ;3
OdpowiedzUsuńCześć aniołku ;3
UsuńBoże dostałam dedyka ;3
Dziękuję ci bardzo<3
Jak coś to ja jestem KLAUDIA MNATSAKANYAN xD
Nie wiem jak mam ci podziękować za niego... Czuję się z ''rugg pasquarelli'' wyróżniona ;3
K.C.B...
rozdział był po prostu ''tylko boski'' ♥
Pewnie chcesz wiedzieć dlaczego ''tylko''
Bo mało Fedemiłci...
''-Ja się nie zakochuję, Leon –Włoch spojrzał kpiąco na szatyna. –'' jasne xD
Dziewczyny niedobre podsłuchują...
A.. Diecesca ;3
CAŁUJĄ...
SIĘ...
XD..
Czekam na nexta kochana<3
Mocno całuję i pozdrawiam..
Caroline..
KLAUDIA MNATSAKANYAN..
Ciao ;*
zauważyłam, że zmieniłaś nick jak już napisałam dedyka i nie chciało mi się zmieniać XDD
Usuńoj Fedemilką się jeszcze zdążycie nacieszyć, teraz czas na mieszanie w ich dziwnej relacji ^^
ach jestem okropna, wiem :D
ja również cieplutko pozdrawiam kochana <3
Ojejku, nie wiem jak zacząć...
OdpowiedzUsuńJestem taka zszokowana tym co przeczytałam..
Akurat z siostra oglądałyśmy film i powiedziałam "Czekaj, sprawdzę po raz piąty dziś, czy nie dodała nowego rozdziału." XD I był, więc oczywiście rozdział był ważniejszy niż film.
Nawet nie wiesz jak się cieszyłam, że mogę przeczytać coś tak pięknego.
Twój blog tak mnie zadziwia, nie wiem jak to robisz. Nie ma tu tyle "niesamowitych opisów", wielce rozbudowanych dialogów, a i tak opowiadanie jest tak piękne, że śmiało mogę powiedzieć, że Twój blog jest moim ulubionym. I chociaż czytam około 100 blogów (nie żaruję :D) Twój najbardziej podbił moje serce. Jest taki magiczny, historia którą tworzysz, jest magiczna. Tak strasznie mnie zaciekawiła. Relacja Federico i Ludmiły też jest genialna, kocham to jak zwracają się do siebie po nazwisku, udają, a tak na prawdę oboje lecą na siebie. <3 Nie wiem jakie to jeszcze pomysły siedzą w Twojej głowie, ale te wszystkie skutery wodne, teksty wszystkich bohaterów ( przez których czasem duszę sie ze śmiechu) są na prawdę świetne. Masz bardzo bujną wyobraźnie. Ale to dobrze, zwłaszcza dla takiej utalentowanej pisarki jak ty.
Napisałaś "chyba, że mój leń będzie zbyt ogromny". Proszę, nie miej tego lenia. Wiem że to co mówię jest głupie, bo łatwo powiedzieć a trudniej zrobić, a ja nawet Cię nie znam i nie powinnam Ci tak mówić co masz robić. Jednak chcę po prostu żebyś wiedziała, że są osoby, które czekają na twoje prace i codziennie kilka razy wchodzą na twojego bloga, dlatego proszę, postaraj się. <3
Osóbka do góry mówi coś o Twoich urodzinach, więc ja także złożę życzenia.
Życzę ci żebyś nigdy nie przestawała pisać, żebyś wierzyła w siebie i spełniała swoje marzenia. Nigdy się nie poddawaj i dąż do celu. Jesteś świetna, pamiętaj o tym.
Ps. Może dasz jakieś namiary do siebie? Chciałabym Cię chociaż troszkę poznać :D Oczywiście zrozumiem jeśli chcesz zachować prywatność.
Do następnego. ;*
Nie wiem co powiedzieć, po prostu brakuje mi słów...
UsuńJesteś przecudowną osóbką <3
Dziękuję, dziękuję i jeszcze raz dziękuję nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo jestem zachwycona w tej chwili. Siedzę i czytam twój komentarz już chyba dziesiąty raz i cały czas mam szeroki uśmiech na twarzy. Nie sądziłam nigdy w życiu, że komuś spodoba się to, co piszę, a co dopiero, że uzna mój blog za swój ulubiony... po prostu brak mi słów...
Obiecuję Ci, że bardzo postaram się dodać tego shot'a na weekend, zwalczę w sobie moje ogromne lenistwo i przepiszę go na bloga.
JEJU I JESZCZE TE ŻYCZONKA rozkleiłam się przez ciebie, co muszę przyznać nie często mi się zdarza...
Jeśli chodzi o namiary to mogę Ci podać mojego maila i możemy się jakoś dogadać poprzez pocztę. Wtedy podam ci mojego facebook'a, bo to właśnie tam najczęściej mnie znajdziesz.
Jesteś przecudowną osóbką i jak dla mnie możesz pisać takie komentarze pod absolutnie każdym postem. Czuję się tak bardzo szczęśliwa.
Dziękuję ci <3
Kocham :*
mail: www.nika.lambre@gmail.com