:)

:)

sobota, 11 kwietnia 2015

One Shot :D

     Patrzę w lustro i krzywię się, przecież to są chyba jakieś żarty. Od pół godziny sterczę przed tym cholernym lustrem, żeby zrobić coś z moimi niesfornymi kosmykami, ale one w ogóle nie chcą współpracować. „Nigdy więcej nie zasnę z mokrymi włosami” ganię się w myślach, jeszcze raz próbując przyporządkować je szczotce. Niestety moje zmagania spełzają na niczym. Wzdycham ciężko i sięgam po gumkę leżącą na komodzie. Jedyne, co mogę zrobić w tej sytuacji to związać je w koński ogon i mieć nadzieję, że jakoś będą się prezentować.
     Akurat dzisiaj dobry wygląd był mi bardzo potrzebny. Moja przyjaciółka poważnie zachorowała, a ja musiałam ją zastąpić i przeprowadzić jakiś nudny wywiad z obrzydliwie bogatym przedsiębiorcą. Wiem jak bardzo zależało jej na tym materiale i jak długo o niego zabiegała, więc gdy poprosiła mnie o pomoc po prostu nie mogła odmówić. Dostałam dyktafon i kartkę z pytaniami. Moim zadaniem było tylko je zadać, nagrać odpowiedzi i szeroko się uśmiechać. Powinnam dać sobie z tym radę.
     Spojrzałam na drewniany zegar, wiszący na ścianie. 9.30, cholera mam tylko pół godziny! Pospiesznym ruchem zgarnęłam z kredensu kluczyki od auta oraz torebkę, nogi wsunęłam w długie, czarne szpilki i wyszłam z domu, zatrzaskując za sobą drzwi.
     Droga do ogromnego gmachu biurowca nie zajęła mi dużo czasu. Zaparkowałam auto i ruszyłam w kierunku szklanych drzwi. Wnętrze budynku urządzone było ze smakiem i stylem. Wszędzie dominowała przejrzysta biel i ciepły brąz.
     Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była duża lada za którą siedziała młoda brunetka, z dużymi niebieskimi oczami, ubrana w nienaganny szary uniform.
-Dzień dobry! W czym mogę pani pomóc? –zapytała uprzejmie.
-Dzień dobry, nazywam się Ludmila Ferro miałam przeprowadzać wywiad z panem Pasquarellim w zastępstwie za moją koleżankę Violettę Castillo.
     Dziewczyna szybko zaczęła sprawdzać coś w komputerze i po chwili uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Rzeczywiście, pan Pasquarelli zaraz do pani zejdzie. Może w tym czasie zechce pani poczekać na niego w sali konferencyjnej?
-Jasne –uśmiechnęłam się niepewnie.
     Młoda kobieta wyszła zza lady i poprowadziła mnie długim, krętym korytarzem. Na jego końcu znajdowało się interesujące nas pomieszczenie. Brunetka zgrabnym ruchem otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka.
     Wnętrze także urządzone było w kolorystyce brąz-biel. Długi przeszklony stół zajmował prawie całą dostępną przestrzeń. Wokół niego ustawiony był rząd krzeseł. Pod jedną ze ścian stała malutka makieta całego imperium, a obok na stoliczku leżał laptop z podłączoną do niego tablicą interaktywną.
-Może chciałaby pani coś do picia? –zapytała grzecznie brunetka.
-Poproszę wodę.
     Niebieskooka wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie w nim zupełnie samą. Położyłam swoją torbę na krześle i powiesiłam płaszcz na wieszaku przy drzwiach. Poczułam lekkie zdenerwowanie, w końcu nic nie wiedziałam o mężczyźnie z którym miałam przeprowadzać wywiad. Był młody, stary, miał rodzinę, dzieci?
     Rozłożyłam swoje notatki i rzuciłam okiem na pytania. W tym czasie brunetka przyniosła dla mnie wodę. Po niespełna dziesięciu minutach do środka wszedł przystojny mężczyzna ubrany w idealnie skrojony czarny garnitur i białą koszulę przewiązaną również czarnym krawatem. Był młody możliwe, że jakieś dwa, trzy lata starszy ode mnie. Jego brązowe włosy były ułożone na żel w charakterystyczny nieład, a czekoladowe oczy świdrowały mnie zawzięcie. Poczułam się speszona jego wzrokiem i moje policzki momentalnie oblały się rumieńcem. Opuściłam z nerwów oczy i ujrzałam jego idealne usta. Aż zaparło mi dech w piersiach, cholera, jaki ten facet jest przystojny.
-Federico Pasquarelli –przedstawił się szybko i podał mi swoją dłoń.
-Ludmila Ferro –odparłam cicho i chwyciłam jego wyciągniętą rękę. Gdy nasze palce się spotkały przeszło między nami jakieś dziwne napięcie. Szybko zabrałam rękę.
     Brunet obszedł stół dookoła i wybrał miejsce dokładnie naprzeciwko mnie. W dalszym ciągu nie odrywał swoich czekoladowych oczu od moich.
-Byłem pewny, że mam udzielać wywiadu dla panny Violetty Castillo –rozsiadł się wygodnie w miękkim fotelu, a swoje ręce położył na jego oparciu.
-Tak, ale Vilu, eee… Violetta, to znaczy panna Castillo jest dzisiaj niedysponowana –odchrząknęłam, lekką chrypkę.- Poprosiła o zastępstwo mnie, mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza –opuściłam wzrok na swoje splecione dłonie. Dlaczego się tak denerwuję? 
-Nie przeszkadza, w porządku –odpowiedział łagodnym tonem.
     Spojrzałam na niego i poczułam się jeszcze bardziej zdenerwowana. Jego brązowe oczy utkwione były we mnie i śledziły mój każdy, choćby najmniejszy ruch. Poczułam jak na moje policzki znów wstępują rumieńce i drżącymi rękami wyciągnęłam z torebki dyktafon.
-Mam nadzieję, że nie będzie panu przeszkadzać, jeśli nagram pańskie odpowiedzi? –zapytałam najbardziej rzeczowym tonem na jaki było mnie stać.
-Nie, nie będzie mi to przeszkadzać –odparł błądząc wskazującym palcem po swojej brodzie.
     Tak blisko tych idealnych warg… Cholera, Ludmila, co się z tobą dzieje?
-No, więc eee… zacznijmy może od pierwszego pytania.
     Położyłam przed sobą kartkę z pytaniami i ukradkiem spojrzałam na Pasquarelliego. Położył palec wskazujący na ustach, które teraz niebezpiecznie drgały. Zaraz! Czy on się ze mnie śmieje?! Obdarzyłam go lodowatym spojrzeniem, a on momentalnie odwrócił wzrok i zabrał palec z twarzy.
-Jest pan młodym człowiekiem i w rekordowym tempie rozkręcił dwie najbardziej dochodowe marki na świecie. Jak to się stało? Czemu lub komu zawdzięcza pan swój sukces?
     Westchnął cicho i teatralnie przewrócił oczami. No tak, pewnie słyszał to pytanie już milion razy.
-Jestem po prostu rozsądnym człowiekiem i zająłem się tym, na czym dobrze się znam, panno Ferro. Dodatkowe otacza mnie zgrany zespół, na którym mogę polegać w każdym calu. Potrafię z łatwością wyłapywać okazyjne oferty i zrobić z nich użytek. To wszystko. Nie mam w zanadrzu żadnej ckliwej historii.
     Jest niezadowolony, cholera, Vilu wykaż się jakimś mądrzejszym pytaniem. Przejrzałam kartkę. Oh, coś o rodzinie, dobra spróbujmy z tym.
-Czy oprócz spędzania każdej minuty w budynku swojego imperium potrafi pan także wygospodarować czas dla rodziny?
-Oczywiście, rodzina jest dla mnie na pierwszym miejscu. Jeśli moi rodzice lub rodzeństwo mnie potrzebuje zawsze jestem w stanie rzucić wszystko co robię i iść do nich.
-A dziewczyna, panie Pasquarelli? –nie zdążyłam ugryźć się w język.
-Nie mam dziewczyny, panno Ferro, to powszechnie znany fakt z mojego życiorysu –zganił mnie niczym małe dziecko.
      Taki przystojniak i nie ma dziewczyny? Coś tu jest nie tak.
-Więc jest pan gejem?
     Jasna cholera! Powiedziałam to na głos! Boże, Ludmila dlaczego nigdy nie umiesz trzymać tego swojego niewyparzonego języka za zębami! Spojrzałam na niego zażenowana.
-Nie jestem gejem, Ludmilo. Czyżby coś w moim zachowaniu lub wyglądzie pozwalało ci tak sądzić? –zapytał unosząc brew do góry.
     No to się wkopałam. Mój Boże, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Zamiast tego pokręciłam przecząco głową i chwyciłam za szklankę z wodą. Przynajmniej mając pełne usta nie palnę znowu jakiejś głupoty. Jeszcze raz przestudiowałam kartkę z pytaniami.
-Co lubi pan robić w wolnym czasie?
     To pytanie wydawało mi się najbezpieczniejsze po moim ostatnim wybryku. Przekręciłam się wygodniej w fotelu i popatrzyłam na niego wyczekująco.
-Jestem typem sportowca, więc z reguły wolny czas spędzam na boisku. W szkole byłem zapalonym piłkarzem, a ja zawsze pozostaje wierny swoim ideałom –wzruszył obojętnie ramionami i splótł dłonie, a jego kciuk ponownie błądził po lekko wysuniętej wardze. Oh, to tak mocno dezorientujące.
-Czy udziela się pan w jakiś organizacjach lub klubach?
-Wspieram wiele organizacji charytatywnych, lubię udzielać pomocy ludziom, którzy jej potrzebują.
     A więc jest milionerem z dobrym sercem?  Imponujące. Właśnie miałam zadać kolejne pytanie, kiedy do sali weszła ta sama brunetka, która siedziała za ladą.
-Panie Pasquarelli, przepraszam, że przeszkadzam, ale za 5 minut ma pan kolejne spotkanie.
-Odwołaj je Emilio, jeszcze nie skończyliśmy.
-Ale panie Pasquarelli to bardzo… -urwała, kiedy brunet posłał w jej stronę lodowate spojrzenie. Dziewczyna oblała się rumieńcem, po czym szybko zamknęła za sobą drzwi.
-Na czym skończyliśmy, Ludmilo? –zwrócił się do mnie.
-Właściwie to mam już wszystko czego potrzebowałam. Naprawdę nie musi pan odwoływać tego kolejnego spotkania.
     Schowałam dyktafon i kartkę z pytaniami do torby.
-Bardzo dziękuję, że zgodził się pan poświęcić mi swój cenny czas –podałam mu rękę, jednak brunet nie chciał jej puścić. Znów poczułam tą namacalną wręcz elektryczność.
-Proszę, przestań mówić do mnie na pan, bo z tego co mi się wydaje jesteśmy jednak w podobnym wieku –uśmiechnął się do mnie szeroko, a mi znów zaparło dech w piersiach.
-W porządku, Federico –próbowałam odwzajemnić uśmiech, ale wszedł z tego tylko jakiś grymas.
     Przerzuciłam swoją torbę przez ramię i ruszyłam w kierunku wieszaków, ale Federico był szybszy. Ściągnął mój płaszcz i jak dżentelmen czekał, aż włożę ręce w rękawy. Koniuszkiem palca przejechał po moim karku, a ja poczułam jak moja skóra momentalnie działa na jego dotyk. Odwróciłam się do niego przodem.
-Zgodziłabyś się zjeść ze mną w piątek kolację? –zapytał z pozoru obojętnie, ale nadal świdrował mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami.
      Czy on właśnie zaprosił mnie na randkę??? O cholera…
-Bardzo chętnie –wydukałam, gdy odzyskałam w końcu zdolność mowy.
-Jesteś bardzo piękna.
     Przejechał kciukiem po moim policzku, a ja stałam jak sparaliżowana, niezdolna do żadnego ruchu.
-Oh, pieprzyć to kolejne spotkanie –powiedział i momentalnie poczułam jak wbija się w moje rozgrzane wargi.
     Ja nie pozostawałam mu dłużna, w końcu możliwe, że to moja jedyna okazja na takie zbliżenie się z tym chodzącym adonisem. Wplotłam palce w jego gęste, brązowe włosy i rozkoszowałam się smakiem jego ust na mojej skórze. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak w tej chwili.
    W końcu oderwaliśmy się od siebie i zobaczyłam, że na tej idealnej twarzy błądzi teraz jeden z najpiękniejszych i najseksowniejszych uśmiechów jakie w życiu widziałam.
-Miałem ochotę to zrobić już kiedy zapytałaś czy jestem gejem –uśmiechnął się łobuzersko, a moje policzki oblały się gorącym rumieńcem.
-To dlaczego tego nie zrobiłeś? –zapytałam prowokacyjnie.
-Bo nie chciałem niszczyć tego drogiego stołu –mruknął uwodzicielsko. –Ale koniecznie musimy powtórzyć to w piątek –dodał.
-Koniecznie –puściłam do niego oczko.
     Skąd we mnie nagle tyle odwagi? Mogłaś się pojawić trochę wcześniej…
-Muszę już iść, bo chyba miał pan w planach jakieś kolejne spotkanie, panie Pasquarelli.
-Celna uwaga, panno Ferro –zaśmiał się i otworzył przede mną drzwi. Odprowadził mnie aż do głównego holu i zatrzymał się tuż przed szklanymi drzwiami.
-Musi mi pani podać jakieś namiary na siebie, w końcu muszę wiedzieć gdzie panią w piątek szukać.
-Oh, to nie ma pan jeszcze raportu na mój temat? –zaśmiałam się, przygryzając dolną wargę.
-Raport leży już na biurku, chciałem stwarzać pozory –mruknął wprost do mojego ucha.
-Tak jak myślałam –pokręciłam głową. –Naprawdę już muszę lecieć, do piątku Pasquarelli.
-Do piątku, mała.

     Otworzył przede mną szklane drzwi, a ja wyszłam na zewnątrz nie oglądając się za siebie. Teraz  musiałam jedynie pojechać do Vilu i oddać jej dyktafon, wcześniej zdając pełną relację z mojego dzisiejszego spotkania. No tak, rozmowa z Castillo to będzie dopiero wywiad. Uśmiechnęłam się na tą myśl i wcisnęłam pedał gazu, z piskiem opon opuszczając parking biurowca, którego właścicielem był pewien przystojny brunet, z którym mam w piątek randkę. Chyba kompletnie straciłam już głowę…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam mamy shota :) 
Jak wam się podoba?
Napisałam też dzisiaj rozdział, ale raczej nie uda mi się go na jutro przepisać, więc spodziewajcie się go niestety dopiero za tydzień.
Szkoła mnie wykańcza... 
Pozdrawiam was cieplutko 
Wera ;D

5 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super :) Jaki Fede.
      Zapraszam do mnie i czekam na 2 cześć

      Usuń
  2. BOSKI, BOSKI, BOSKI i jeszcze raz BOSKI <3
    Jezu aż mi słów brakuje :3
    Nie no nie wiem co powiedzieć XD
    To jak się go spytała czy jest gejem powala XD
    Leżę i nie wstaje :')
    FEDEMILKA <3 <3
    A co do rozdziału to będę czekać z niecierpliwością ;3 ( czyli jak zawsze) XD
    Kocham iweny życzę ;*

    rugg

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej ;*
    Ten One Shot był Genialny i Boski ;*
    To jak zapytała czy jest gejem... no nie mogę! xD
    Federico działa szybko ;)
    Wydaję mi się, że będzie druga część tego prawda?
    Bo trochę dziwnie się zakończyło ;)
    Czekam na rozdział i na drugą część tego CUDEŃKĄ<#
    Kocham i życzę dużo, dużo weny ;*

    Pozdrawiam
    Klaudia Mnatsakanyan
    CAROLINE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, Federico to Christian Grey ;o
    świetny One-shot. Ciesze się, że udało Ci się go przepisać. Czekałam. :) I mam nadzieję, że rozdział też będzie szybko, bo wiesz, juz się nie mogę doczekać. :D Kocham te woje działa, jeju.
    A teraz zmykam bo leci Hannah Montanna XD Ah te czasy dzieciństwa..
    Weny życzę <3

    OdpowiedzUsuń