Patrzę
w lustro i krzywię się, przecież to są chyba jakieś żarty. Od pół godziny
sterczę przed tym cholernym lustrem, żeby zrobić coś z moimi niesfornymi
kosmykami, ale one w ogóle nie chcą współpracować. „Nigdy więcej nie zasnę z
mokrymi włosami” ganię się w myślach, jeszcze raz próbując przyporządkować je
szczotce. Niestety moje zmagania spełzają na niczym. Wzdycham ciężko i sięgam
po gumkę leżącą na komodzie. Jedyne, co mogę zrobić w tej sytuacji to związać
je w koński ogon i mieć nadzieję, że jakoś będą się prezentować.
Akurat
dzisiaj dobry wygląd był mi bardzo potrzebny. Moja przyjaciółka poważnie zachorowała,
a ja musiałam ją zastąpić i przeprowadzić jakiś nudny wywiad z obrzydliwie
bogatym przedsiębiorcą. Wiem jak bardzo zależało jej na tym materiale i jak
długo o niego zabiegała, więc gdy poprosiła mnie o pomoc po prostu nie mogła
odmówić. Dostałam dyktafon i kartkę z pytaniami. Moim zadaniem było tylko je
zadać, nagrać odpowiedzi i szeroko się uśmiechać. Powinnam dać sobie z tym
radę.
Spojrzałam na drewniany zegar, wiszący na ścianie. 9.30, cholera mam
tylko pół godziny! Pospiesznym ruchem zgarnęłam z kredensu kluczyki od auta
oraz torebkę, nogi wsunęłam w długie, czarne szpilki i wyszłam z domu,
zatrzaskując za sobą drzwi.
Droga do ogromnego gmachu biurowca nie zajęła mi dużo czasu.
Zaparkowałam auto i ruszyłam w kierunku szklanych drzwi. Wnętrze budynku
urządzone było ze smakiem i stylem. Wszędzie dominowała przejrzysta biel i
ciepły brąz.
Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy była duża lada za którą
siedziała młoda brunetka, z dużymi niebieskimi oczami, ubrana w nienaganny
szary uniform.
-Dzień dobry! W czym mogę pani pomóc? –zapytała
uprzejmie.
-Dzień dobry, nazywam się Ludmila Ferro
miałam przeprowadzać wywiad z panem Pasquarellim w zastępstwie za moją
koleżankę Violettę Castillo.
Dziewczyna szybko zaczęła sprawdzać coś w komputerze i po chwili
uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Rzeczywiście, pan Pasquarelli zaraz do
pani zejdzie. Może w tym czasie zechce pani poczekać na niego w sali
konferencyjnej?
-Jasne –uśmiechnęłam się niepewnie.
Młoda kobieta wyszła zza lady i poprowadziła mnie długim, krętym
korytarzem. Na jego końcu znajdowało się interesujące nas pomieszczenie.
Brunetka zgrabnym ruchem otworzyła drzwi i wpuściła mnie do środka.
Wnętrze także urządzone było w kolorystyce brąz-biel. Długi przeszklony
stół zajmował prawie całą dostępną przestrzeń. Wokół niego ustawiony był rząd
krzeseł. Pod jedną ze ścian stała malutka makieta całego imperium, a obok na
stoliczku leżał laptop z podłączoną do niego tablicą interaktywną.
-Może chciałaby pani coś do picia? –zapytała
grzecznie brunetka.
-Poproszę wodę.
Niebieskooka wyszła z pomieszczenia, zostawiając mnie w nim zupełnie samą.
Położyłam swoją torbę na krześle i powiesiłam płaszcz na wieszaku przy
drzwiach. Poczułam lekkie zdenerwowanie, w końcu nic nie wiedziałam o
mężczyźnie z którym miałam przeprowadzać wywiad. Był młody, stary, miał
rodzinę, dzieci?
Rozłożyłam swoje notatki i rzuciłam okiem na pytania. W tym czasie
brunetka przyniosła dla mnie wodę. Po niespełna dziesięciu minutach do środka
wszedł przystojny mężczyzna ubrany w idealnie skrojony czarny garnitur i białą
koszulę przewiązaną również czarnym krawatem. Był młody możliwe, że jakieś dwa,
trzy lata starszy ode mnie. Jego brązowe włosy były ułożone na żel w
charakterystyczny nieład, a czekoladowe oczy świdrowały mnie zawzięcie.
Poczułam się speszona jego wzrokiem i moje policzki momentalnie oblały się
rumieńcem. Opuściłam z nerwów oczy i ujrzałam jego idealne usta. Aż zaparło mi
dech w piersiach, cholera, jaki ten facet jest przystojny.
-Federico Pasquarelli –przedstawił się
szybko i podał mi swoją dłoń.
-Ludmila Ferro –odparłam cicho i chwyciłam
jego wyciągniętą rękę. Gdy nasze palce się spotkały przeszło między nami jakieś
dziwne napięcie. Szybko zabrałam rękę.
Brunet obszedł stół dookoła i wybrał miejsce dokładnie naprzeciwko mnie.
W dalszym ciągu nie odrywał swoich czekoladowych oczu od moich.
-Byłem pewny, że mam udzielać wywiadu dla
panny Violetty Castillo –rozsiadł się wygodnie w miękkim fotelu, a swoje ręce
położył na jego oparciu.
-Tak, ale Vilu, eee… Violetta, to znaczy
panna Castillo jest dzisiaj niedysponowana –odchrząknęłam, lekką chrypkę.-
Poprosiła o zastępstwo mnie, mam nadzieję, że to panu nie przeszkadza –opuściłam
wzrok na swoje splecione dłonie. Dlaczego się tak denerwuję?
-Nie przeszkadza, w porządku –odpowiedział łagodnym
tonem.
Spojrzałam na niego i poczułam się jeszcze bardziej zdenerwowana. Jego
brązowe oczy utkwione były we mnie i śledziły mój każdy, choćby najmniejszy
ruch. Poczułam jak na moje policzki znów wstępują rumieńce i drżącymi rękami
wyciągnęłam z torebki dyktafon.
-Mam nadzieję, że nie będzie panu
przeszkadzać, jeśli nagram pańskie odpowiedzi? –zapytałam najbardziej rzeczowym
tonem na jaki było mnie stać.
-Nie, nie będzie mi to przeszkadzać –odparł
błądząc wskazującym palcem po swojej brodzie.
Tak blisko tych idealnych warg… Cholera, Ludmila, co się z tobą dzieje?
-No, więc eee… zacznijmy może od pierwszego
pytania.
Położyłam przed sobą kartkę z pytaniami i ukradkiem spojrzałam na
Pasquarelliego. Położył palec wskazujący na ustach, które teraz niebezpiecznie drgały.
Zaraz! Czy on się ze mnie śmieje?! Obdarzyłam go lodowatym spojrzeniem, a on
momentalnie odwrócił wzrok i zabrał palec z twarzy.
-Jest pan młodym człowiekiem i w rekordowym
tempie rozkręcił dwie najbardziej dochodowe marki na świecie. Jak to się stało?
Czemu lub komu zawdzięcza pan swój sukces?
Westchnął cicho i teatralnie przewrócił oczami. No tak, pewnie słyszał
to pytanie już milion razy.
-Jestem po prostu rozsądnym człowiekiem i
zająłem się tym, na czym dobrze się znam, panno Ferro. Dodatkowe otacza mnie
zgrany zespół, na którym mogę polegać w każdym calu. Potrafię z łatwością
wyłapywać okazyjne oferty i zrobić z nich użytek. To wszystko. Nie mam w
zanadrzu żadnej ckliwej historii.
Jest
niezadowolony, cholera, Vilu wykaż się jakimś mądrzejszym pytaniem. Przejrzałam
kartkę. Oh, coś o rodzinie, dobra spróbujmy z tym.
-Czy oprócz spędzania każdej minuty w
budynku swojego imperium potrafi pan także wygospodarować czas dla rodziny?
-Oczywiście, rodzina jest dla mnie na
pierwszym miejscu. Jeśli moi rodzice lub rodzeństwo mnie potrzebuje zawsze
jestem w stanie rzucić wszystko co robię i iść do nich.
-A dziewczyna, panie Pasquarelli? –nie zdążyłam
ugryźć się w język.
-Nie mam dziewczyny, panno Ferro, to
powszechnie znany fakt z mojego życiorysu –zganił mnie niczym małe dziecko.
Taki przystojniak i nie ma dziewczyny? Coś tu jest nie tak.
-Więc jest pan gejem?
Jasna cholera! Powiedziałam to na głos! Boże, Ludmila dlaczego nigdy nie
umiesz trzymać tego swojego niewyparzonego języka za zębami! Spojrzałam na
niego zażenowana.
-Nie jestem gejem, Ludmilo. Czyżby coś w
moim zachowaniu lub wyglądzie pozwalało ci tak sądzić? –zapytał unosząc brew do
góry.
No to się wkopałam. Mój Boże, miałam ochotę zapaść się pod ziemię.
Zamiast tego pokręciłam przecząco głową i chwyciłam za szklankę z wodą. Przynajmniej
mając pełne usta nie palnę znowu jakiejś głupoty. Jeszcze raz przestudiowałam
kartkę z pytaniami.
-Co lubi pan robić w wolnym czasie?
To pytanie wydawało mi się najbezpieczniejsze po moim ostatnim wybryku.
Przekręciłam się wygodniej w fotelu i popatrzyłam na niego wyczekująco.
-Jestem typem sportowca, więc z reguły
wolny czas spędzam na boisku. W szkole byłem zapalonym piłkarzem, a ja zawsze
pozostaje wierny swoim ideałom –wzruszył obojętnie ramionami i splótł dłonie, a
jego kciuk ponownie błądził po lekko wysuniętej wardze. Oh, to tak mocno
dezorientujące.
-Czy udziela się pan w jakiś organizacjach
lub klubach?
-Wspieram wiele organizacji charytatywnych,
lubię udzielać pomocy ludziom, którzy jej potrzebują.
A więc jest milionerem z dobrym sercem?
Imponujące. Właśnie miałam zadać kolejne pytanie, kiedy do sali weszła
ta sama brunetka, która siedziała za ladą.
-Panie Pasquarelli, przepraszam, że
przeszkadzam, ale za 5 minut ma pan kolejne spotkanie.
-Odwołaj je Emilio, jeszcze nie
skończyliśmy.
-Ale panie Pasquarelli to bardzo… -urwała,
kiedy brunet posłał w jej stronę lodowate spojrzenie. Dziewczyna oblała się
rumieńcem, po czym szybko zamknęła za sobą drzwi.
-Na czym skończyliśmy, Ludmilo? –zwrócił
się do mnie.
-Właściwie to mam już wszystko czego
potrzebowałam. Naprawdę nie musi pan odwoływać tego kolejnego spotkania.
Schowałam dyktafon i kartkę z pytaniami do torby.
-Bardzo dziękuję, że zgodził się pan
poświęcić mi swój cenny czas –podałam mu rękę, jednak brunet nie chciał jej
puścić. Znów poczułam tą namacalną wręcz elektryczność.
-Proszę, przestań mówić do mnie na pan, bo
z tego co mi się wydaje jesteśmy jednak w podobnym wieku –uśmiechnął się do
mnie szeroko, a mi znów zaparło dech w piersiach.
-W porządku, Federico –próbowałam odwzajemnić
uśmiech, ale wszedł z tego tylko jakiś grymas.
Przerzuciłam swoją torbę przez ramię i ruszyłam w kierunku wieszaków,
ale Federico był szybszy. Ściągnął mój płaszcz i jak dżentelmen czekał, aż
włożę ręce w rękawy. Koniuszkiem palca przejechał po moim karku, a ja poczułam
jak moja skóra momentalnie działa na jego dotyk. Odwróciłam się do niego
przodem.
-Zgodziłabyś się zjeść ze mną w piątek
kolację? –zapytał z pozoru obojętnie, ale nadal świdrował mnie tymi swoimi
czekoladowymi oczami.
Czy on właśnie zaprosił mnie na randkę??? O cholera…
-Bardzo chętnie –wydukałam, gdy odzyskałam
w końcu zdolność mowy.
-Jesteś bardzo piękna.
Przejechał kciukiem po moim policzku, a ja stałam jak sparaliżowana,
niezdolna do żadnego ruchu.
-Oh, pieprzyć to kolejne spotkanie –powiedział
i momentalnie poczułam jak wbija się w moje rozgrzane wargi.
Ja
nie pozostawałam mu dłużna, w końcu możliwe, że to moja jedyna okazja na takie
zbliżenie się z tym chodzącym adonisem. Wplotłam palce w jego gęste, brązowe
włosy i rozkoszowałam się smakiem jego ust na mojej skórze. Jeszcze nigdy nie
czułam się tak jak w tej chwili.
W
końcu oderwaliśmy się od siebie i zobaczyłam, że na tej idealnej twarzy błądzi
teraz jeden z najpiękniejszych i najseksowniejszych uśmiechów jakie w życiu
widziałam.
-Miałem ochotę to zrobić już kiedy zapytałaś
czy jestem gejem –uśmiechnął się łobuzersko, a moje policzki oblały się gorącym
rumieńcem.
-To dlaczego tego nie zrobiłeś? –zapytałam
prowokacyjnie.
-Bo nie chciałem niszczyć tego drogiego
stołu –mruknął uwodzicielsko. –Ale koniecznie musimy powtórzyć to w piątek –dodał.
-Koniecznie –puściłam do niego oczko.
Skąd we mnie nagle tyle odwagi? Mogłaś się pojawić trochę wcześniej…
-Muszę już iść, bo chyba miał pan w planach
jakieś kolejne spotkanie, panie Pasquarelli.
-Celna uwaga, panno Ferro –zaśmiał się i
otworzył przede mną drzwi. Odprowadził mnie aż do głównego holu i zatrzymał się
tuż przed szklanymi drzwiami.
-Musi mi pani podać jakieś namiary na
siebie, w końcu muszę wiedzieć gdzie panią w piątek szukać.
-Oh, to nie ma pan jeszcze raportu na mój
temat? –zaśmiałam się, przygryzając dolną wargę.
-Raport leży już na biurku, chciałem
stwarzać pozory –mruknął wprost do mojego ucha.
-Tak jak myślałam –pokręciłam głową. –Naprawdę
już muszę lecieć, do piątku Pasquarelli.
-Do piątku, mała.
Otworzył przede mną szklane drzwi, a ja wyszłam na zewnątrz nie
oglądając się za siebie. Teraz musiałam
jedynie pojechać do Vilu i oddać jej dyktafon, wcześniej zdając pełną relację z
mojego dzisiejszego spotkania. No tak, rozmowa z Castillo to będzie dopiero
wywiad. Uśmiechnęłam się na tą myśl i wcisnęłam pedał gazu, z piskiem opon
opuszczając parking biurowca, którego właścicielem był pewien przystojny
brunet, z którym mam w piątek randkę. Chyba kompletnie straciłam już głowę…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak jak obiecałam mamy shota :)
Jak wam się podoba?
Napisałam też dzisiaj rozdział, ale raczej nie uda mi się go na jutro przepisać, więc spodziewajcie się go niestety dopiero za tydzień.
Szkoła mnie wykańcza...
Pozdrawiam was cieplutko
Wera ;D
Miejsce
OdpowiedzUsuńSuper :) Jaki Fede.
UsuńZapraszam do mnie i czekam na 2 cześć
BOSKI, BOSKI, BOSKI i jeszcze raz BOSKI <3
OdpowiedzUsuńJezu aż mi słów brakuje :3
Nie no nie wiem co powiedzieć XD
To jak się go spytała czy jest gejem powala XD
Leżę i nie wstaje :')
FEDEMILKA <3 <3
A co do rozdziału to będę czekać z niecierpliwością ;3 ( czyli jak zawsze) XD
Kocham iweny życzę ;*
rugg
Hej ;*
OdpowiedzUsuńTen One Shot był Genialny i Boski ;*
To jak zapytała czy jest gejem... no nie mogę! xD
Federico działa szybko ;)
Wydaję mi się, że będzie druga część tego prawda?
Bo trochę dziwnie się zakończyło ;)
Czekam na rozdział i na drugą część tego CUDEŃKĄ<#
Kocham i życzę dużo, dużo weny ;*
Pozdrawiam
Klaudia Mnatsakanyan
CAROLINE.
Jejku, Federico to Christian Grey ;o
OdpowiedzUsuńświetny One-shot. Ciesze się, że udało Ci się go przepisać. Czekałam. :) I mam nadzieję, że rozdział też będzie szybko, bo wiesz, juz się nie mogę doczekać. :D Kocham te woje działa, jeju.
A teraz zmykam bo leci Hannah Montanna XD Ah te czasy dzieciństwa..
Weny życzę <3