-Cześć Lu! Słuchaj nawet nie wiesz jak ci się dzisiaj upiekło- powiedział na wstępie, a ja głośno wypuściłam skumulowane wewnątrz powietrze.
-Boże Dav, nawet nie wiesz jak mi głupio, że cię tak dzisiaj wystawiłam. Przepraszam kompletnie zapomniałam o tym, że miałam wyjeżdżać w terminie robienia naszego układu- zaczęłam się tłumaczyć, na co mój przyjaciel parsknął głośnym śmiechem.
-Jeju Lud, jak można zapomnieć o wyjeździe? Ty kiedyś zgubisz ten swój mały mózg i już zupełnie nie będziesz zdawać sobie sprawy, co się wokół ciebie dzieje- odparł.- Nie wiem jak ty to robisz, ale już kolejny raz ci się udało. Treningu nie było, bo Olivier zachorował i nie będzie go do końca tygodnia. Zajęcia są odwołane na ten czas, więc bez problemu zdążysz wrócić i ułożymy go razem.
-Takie szczęście!- krzyknęłam do słuchawki, a stojąca obok grupka ludzi spojrzała na mnie jak na wariatkę.
-Masz więcej szczęścia jak rozumu, mała- powiedział David, na co oboje zaczęliśmy się śmiać- w ogóle jak tam w tej twojej Hiszpanii? Poznałaś już kogoś?
-Poznałam tego sławnego Leona, o którym Vilu cały czas nawija. Przyjechał z dwoma kumplami- Diego i Fede. Na razie trzymamy się z nimi- odparłam.
-Eh to fajnie, dobra nie przeszkadzam. Jeśli będziesz miała czas to jeszcze zadzwoń moja podróżniczko- powiedział, czym wywołał na mojej twarzy uśmiech.
-Będę dzwonić do ciebie dzień i noc, żebyś nie zapomniał o moim istnieniu- odpowiedziałam.
-Jak mógłbym? O tobie? Głupoty gadasz siostra- odparł śmiejąc się do słuchawki.
-Jak ja tu bez ciebie przeżyję, co? Kto mi będzie dokuczał jak nie ty?- zapytałam dobrze wiedząc jaką zaraz uzyskam odpowiedź.
-Znajdą się chętni, w końcu za ładna jesteś, żeby nikt cię nie zechciał. Poza tym mogłabyś sobie wreszcie kogoś znaleźć!- odparł, a ja westchnęłam głośno.
Znałam już ten jego tekst na pamięć. Zawsze mi go powtarzał.
-To, że ty jesteś z Kate, nie znaczy, że wszyscy wokół też muszą z kimś być Dav. Dobra muszę kończyć, bo już idziemy na targ- powiedziałam, widząc sylwetkę Jamesa, który chodził i wszystkich liczył.
-Dobra to leć i baw się dobrze, pozdrów Vilu i Fran- odpowiedział.
-Dobrze pozdrowię, do usłyszenia bracie- pożegnałam się.
-No papa, siostrzyczko- odpowiedział i rozłączył się.
Uwielbiałam te rozmowy z Davem. Chodź nie był moją prawdziwą rodziną, ja zawsze traktowałam go jak starszego brata. Wiedziałam, że on chce dla mnie jak najlepiej i ja też zawsze mu we wszystkim kibicowałam.
Schowałam telefon do kieszeni w spodniach i zaczęłam rozglądać się w poszukiwaniu dziewczyn. Po chwili znalazłam je i szybko do nich podbiegłam.
-O już jesteś Lud!- zawołała Vilu.- Nawet nie wiesz, co cię ominęło.
-Co się stało?- zapytałam zdziwiona.
-James mówił, że dzisiaj będzie impreza integracyjna w hotelu, dlatego musimy kupić sobie teraz jakieś fajne ciuszki!- pisnęła podekscytowana.
Spojrzałam, na Fran, która tylko przewróciła oczami na widok szczęśliwej Violetty. Obie wiedziałyśmy, że dziewczyna uwielbia dobre imprezy i że, zawsze są one dla niej pretekstem do powiększenia swojej garderoby.
-To znaczy, że najbliższe godziny spędzimy w sklepach?- zapytałam niezadowolona z tego pomysły.
-Dokładnie- klasnęła dłonie.- I nawet nie waż się marudzić.
Dziewczyna pogroziła mi palcem i ruszyła za przesuwającym się do przodu tłumem.
Nigdy nie lubiłam zakupów, dlatego nie bardzo podobał mi się pomysł Violi. Dobrze jednak znałam moją przyjaciółkę i wiedziałam, ze nie spocznie póki nie znajdzie dla każdej z nas odpowiedniej kreacji, a to oznaczało, że nie wyjdę z przymierzalni przez najbliższe godziny. Widziałam, że Fran również nie jest zadowolona.
-Jak myślisz, długo tym razem będzie nas tam trzymać?- zapytała szeptem Włoszka.
-Nie wiem, ale mam nadzieję, że zdążymy zwiedzić coś poza przymierzalniami.
-Nie liczyłabym na to- pokręciła głową.- Znasz Vilu gdyby mogła zamieszkałaby w centrum handlowym.
Obie zaśmiałyśmy się z tego pomysły. Po chwili Włoszka spoważniała. Widziałam, że długo bije się z myślami, zastanawiając się czy mi coś powiedzieć, jednak zaraz się przełamała.
-Wiesz Lu, bo…- zaczęła.- Podoba mi się Diego- wydusiła w końcu, a jej policzki momentalnie przybrały szkarłatną barwę.
Uśmiechnęłam się do niej szeroko.
-To wspaniale Fran- rzuciłam się jej na szyję i mocno wyciskałam.
Wiedziałam, że dziewczyna długo nie mogła się pogodzić z wyjazdem Marco i strasznie trudno było jej się otworzyć na kogoś nowego.
- No właśnie nie wiem czy to tak wspaniale Lu- powiedziała, przygryzając dolną wargę.
- Niby, dlaczego?- zapytałam.- Przecież ty też mu się podobasz, widać jak na ciebie patrzy.
-Tak sądzisz?- zamyśliła się.
-Ja to wiem kochana. Założę się, że dzisiaj na imprezie nawet nie wypuści cię z objęć!- powiedziałam, na co dziewczyna zaśmiała się wesoło.
-Mogłabym to samo powiedzieć o tobie i Federico.
-A, co ma ze mną wspólnego Federico?- zapytałam szybko.
-Nie udawaj. Lu, widzę jak na siebie patrzycie i jak się zachowujecie w swoim towarzystwie.
-Proszę cię Fran, ten chłopak to zwykły podrywacz, nic mnie z nim nie łączy.
-Teraz może nie, ale to się szybko zmieni. Widzisz, na naszej wycieczce jest ponad setka nowych dziewczyn, a ten przystojniak z niewyjaśnionych przyczyn kręci się tylko wokół ciebie.
-Nie gadaj głupot- zaczęłam zaprzeczać, ale moje policzki szybko stały się czerwone, wyjawiając to co chciałam ukryć zarówno przed przyjaciółką, jak i przed samą sobą.
-Rumienisz się, a to znaczy, że on też nie jest ci obojętny!- uśmiechnęła się szeroko.
-To, że jest przystojny nic nie znaczy. Nie zamierzam stać się jego kolejną zdobyczą- powiedziałam stanowczo.
-Nie oceniaj go tak szybko. Przecież nawet go nie znasz- zaczęła go bronić.
-Ja wiem Fran, nie powinnam, ale ja miałam do czynienia z chłopakami takimi jak Pasquarelli. Oni dobrze wiedzą jak działają na dziewczyny i to wykorzystują. Podrywają, a później rzucają i łamią serce. Ja nie chce tak skończyć- wyjaśniłam.
-Ten chłopak może się okazać zupełnie inny niż sądzisz, ale jeśli nie dasz mu szansy zbliżenia się do ciebie, to się nie przekonasz- powiedziała czarnowłosa wzruszając ramionami.
-No nie wiem Fran…- powoli zaczęłam się przełamywać.
-Decyzja należy tylko do ciebie Lu…
Spojrzałam przed siebie, próbując zlokalizować chłopaka. Po chwili mój wzrok wyłapał go wśród tłumu. Szedł obok Leona i Diego, gadając i śmiejąc się. Przyjrzałam mu się dokładniej. Był cholernie przystojny, nie dało się tego ukryć. Każda dziewczyna, którą mijał odwracała się i chichotała kokieteryjnie, aby zwrócić na siebie jego uwagę. On jednak zdawał się tego w ogóle nie zauważać. Cały czas gadał z chłopakami, zawzięcie im coś tłumacząc. Po chwili wszyscy trzej odwrócili się i zaczęli się rozglądać.
-Jak myślisz, o czym gadają?- zapytała Fran, najwidoczniej także ich obserwowała.
-Nie mam pojęcia, ale bardzo chciałabym się dowiedzieć- odparłam.
Ciekawość zżerała mnie od środka. Najchętniej podeszłabym tam i ich podsłuchała, ale wiedziałam, że w moim wykonaniu podsłuchiwanie nigdy nie kończy się dobrze.
-Chodź Fran, nie ma sensu się nimi teraz przejmować- powiedziałam, łapiąc zdezorientowaną dziewczynę za rękę i odciągają na bok, tak, aby odwrócić jej uwagę od chłopaków.
Po kolejnym 15 minutach drogi, doszłyśmy w końcu do centrum Madrytu, w którym miał odbywać się targ. Wszędzie pełno było rodzin z dziećmi, na które czekało mnóstwo atrakcji. Również starsza część mieszkańców przyjemnie spędzała czas, chodząc między straganami czy odprężają się przy filiżance wyśmienitej kawy w przydrożnych kawiarenkach.
Uliczni artyści także nie mogli narzekać na brak zainteresowania. Tłumy ludzi stali i podziwiali ich występy taneczne, wokalne czy instrumentalne. Wszędzie panowała przyjemna atmosfera. Wszyscy śmiali się i śpiewali, a niektórzy brali udział w tańcach i grach. Nawet pogoda zdawała się zachęcać do przyjścia na plac. Słońce przyjemnie ogrzewało ciała wyzwalają uczucie radości i dawało przypływ niewyjaśnionych pokładów energii.
Po chwili James przystanął przy ogromnej fontannie i czekał, aż wszyscy do niego podejdziemy. Gdy cała nasza wycieczka już się zebrała, mężczyzna zabrał głos.
-Jak już wszyscy wiecie, dzisiaj o 20.00 w hotelu odbędzie się impreza integracyjna.
Na te słowa zareagowaliśmy z entuzjazmem i radością.
-Dlatego- James kontynuował, śmiejąc się do nas wesoło- musimy wrócić na 17.00, bo o tej godzinie wszyscy przychodzicie na obiadokolację. Zbieramy się tutaj pod fontanną o 16.15, żeby punkt 16.30 wrócić do hotelu. Zatem macie ponad 3 godziny czasu wolnego. W razie ewentualnych problemów macie mój numer telefonu. Chodźcie w grupach 5-10 osobowych, to będzie mniejsze prawdopodobieństwo, że się zgubicie. To chyba na tyle. Dobrej zabawy i do zobaczenia za 3 godziny.
James skończył swoją przemowę i zaczął rozmawiać z jakąś dziewczyną, która do niego podeszła.
Odwróciłam się do Fran, która stała za mną.
-Trzeba znaleźć Vilu- powiedziałam rozglądając się po tłumie.
-Widzę ją- powiedziała czarnowłosa i ruszyła przed siebie.
Szybko pobiegłam za nią. Po chwili obie stałyśmy już przed Violettą.
-To co, gdzie idziemy?- zapytała Włoszka.
-Jak przechodziliśmy po drodze, widziałam taki świetny stragan z sukienkami. Kupimy po jednej na wieczór i pójdziemy pozwiedzać Madryt- powiedziała Viola.
-No dobra, niech ci będzie- zgodziłyśmy się.
Już miałyśmy ruszać w drogę, kiedy ktoś nagle przysłonił mi oczy swoimi rękami.
-Fran, przestań!- zaśmiałam się, będąc święcie przekonana, że to moja przyjaciółka się ze mną droczy.
To zawsze ona miała w zwyczaju robić takie głupie rzeczy.
-Ale to nie ja, Lu- powiedziała Włoszka.
-Zgaduj dalej, Ferro- usłyszałam aksamitny baryton tuż nad moim lewym uchem.
Momentalnie całe moje ciało zesztywniało i ogarnął mnie lekki niepokój. Poczułam jak oddech obejmującej mnie osoby, odbija się lekko od mojej twarzy. W powietrzu unosiła się woń perfum, które przyjemnie drażniły moje nozdrza. Nie miałam wątpliwości do kogo należał ten głos i ten zapach.
-Federico, puść mnie- powiedziałam łagodnie.
-Musisz ładnie poprosić- zaczął się ze mną drażnić i objął mnie jeszcze mocniej, abym nie miała szansy na ucieczkę.
-A co jeśli tego nie zrobię?- odgryzłam się.
-To inaczej sobie porozmawiamy.
Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że podobała mi się ta cała sytuacja. Chłopak mnie obejmował, a mi to wcale nie przeszkadzało. Przeciwnie, nawet podobał mi się taki stan rzeczy.
Federico rozplątał swoje dłonie z mojej talii i zaczął lekko przebierać palcami, łaskocząc mnie niemiłosiernie.
-Dobra wygrałeś!- zawołałam zanosząc się od śmiechu- Proszę, puść mnie.
-Miało być ładnie- przypomniał mi.
-W porządku, ładnie proszę!- krzyknęłam śmiejąc się jeszcze głośniej, bo Fede wzmocnił siłę łaskotek.
-No dobra, niech ci będzie- powiedział w końcu, puszczając mnie.
-To co, gdzie idziemy?- zapytał Diego, podchodząc z Leonem do naszej czwórki.
-Ja i dziewczyny po sukienki na wieczór, a wy nie wiem gdzie- odparła Vilu, łapiąc mnie i Fran za ręce i ciągnąc nas do przodu.
-Nie możecie iść same- odparł Leon, zagradzając jej drogę.- Nie słyszałaś Jamesa, mamy chodzić po 5-10 osób.
-No to chodźcie z nami- opowiedziała znudzona Vilu.
Po chwili doszliśmy do straganu z sukienkami. Violetta zaczęła szperać między wieszakami i w końcu wybrała dla nas trzy śliczne kreacje.
-Chciałybyśmy je przymierzyć- powiedziała do sprzedawcy.
Ten zaprowadził nas do środka i pokazał miejsce, w którym miałyśmy się przebrać. Leon, Diego i Fede mieli zaczekać na nas na zewnątrz. Kiedy skończyłyśmy, każda z nas kupiła wypatrzoną sukienkę i wróciłyśmy do chłopaków.
-Nareszcie- krzyknął Leon na nasz widok.- Ile można tam siedzieć?
-Mmm, jakie miłe powitanie- powiedziała zadowolona brunetka.- Teraz możemy iść zwiedzać.
-To od czego zaczynamy?- zapytała Fran.
-Od kawy- zarządził Federico.- Widziałem niedaleko przytulnie wyglądającą kawiarenkę.
-No to w drogę- powiedziałam.
-W drogę- odparł i złapał mnie za rękę, ciągnąc za sobą.
Dziewczyno..
OdpowiedzUsuńPowiem Ci tyle. Jak weszłam na bloga i zobaczyłam nowy rozdział, zaczęłam się tak drzeć, że w całym domu mnie było słychać.
To jest niesamowite, jak ty to robisz? Tak strasznie podobają mi się twoje opowiadania! Masz takie ciekawe pomysly..
Błagam, pisz dalej, rób to co kochasz i nie poddawaj się choćby nie wiem co, nieważne jakie hejty byś usłyszała na swojej drodze, pisz, bo ty właśnie powinnas się zajmować <3 Kocham tego bloga i proszę pisz rozdziały szybciej,czuję taki niedosyt, tak bardzo chcę już przeczytać kolejny.. <3 Kocham tego bloga i Twój styl pisania.
~Najwierniejsza fanka.
PS. Kocham Fedemiłe, ale weź ich na razie nie łącz co? xD Lubię ich teraz, podoba mi się ta ich obecna relacja :333
Mi również spodobała się ta Historia ♥
OdpowiedzUsuńDodaj szybko kolejny !