:)

:)

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział I + bohaterowie

Zacznijmy od przedstawienia postaci:

Federico Pasquarelli

Ludmila Ferro

Leon Verdas

Violetta Castillo

Diego Dominguez

Fracesca Camello


Tak prezentują się główne postacie, a teraz zapraszam do przeczytania pierwszego rozdziału opowiadania ,,Holiday in Spain"- cały jest opowiedziany z punktu widzenia Ludmily.

 ROZDZIAŁ I

     Znów się pakuję, to już chyba czwarty raz w przeciągu trzech miesięcy. Te ciągłe wyjazdy strasznie mnie meczą, ale już dawno obiecałam Fran i Violi, że te wakacje spędzimy razem. Nie sądziłam jednak, że wymyślą obóz w Hiszpanii. Swoją drogą może to i dobry pomysł, w końcu taki odpoczynek mi się przyda. Te ciągłe treningi z The Cloe, Studio, czasem odnoszę wrażenie, że za dużo mam na głowie. Niby powinnam się cieszyć, chodzę do prestiżowego Studia OnBeat-najlepszej szkoły muzycznej w Buenos Aires, a przecież nie każdy ma tak wielką szansę. To dzięki studio nauczyłam się  tak dobrze tańczyć, że przyjęto mnie to grupy tanecznej The Cloe, co daje mi olbrzymią możliwość rozwoju mojej pasji. Podczas tras koncertowych z The Cloe mogę zwiedzać tyle pięknych miejsc oraz odwiedzać mojego najlepszego przyjaciela, który aktualnie mieszka w Anglii.
     Marco wyjechał, aby dokonalić swoje umiejętności i móc zaistnieć jako przyszły tancerz. Zawsze mu zadrościłam tego, że już jako dziecko wiedział co chce w życiu robić. Od kiedy sięgam pamięcią powtarzał, że kiedyś dostanie się do OnBeat, a później zostanie profesjonalnym tancerzem i tak właśnie się stało. Patrzyłam jak z dnia na dzień realizuje swój plan i kibicowałam mu z całego serca. Na przesłuchanie do OnBeat poszłam tylko dla niego. Nie chciał tam iść sam, więc postanowiłam, że mu potowarzysze. Nie sądziłam, że uda mi się tam dostać, dlatego gdy ogłoszono wyniki i zobaczyłam swoje nazwisko na karcie przyjętych, nie mogłam w to uwierzyć. Niedługo potem Marco dostał propozycję wyjazdu do najlepszej szkoły tańca na świecie, która swoją siedzibę miała w Londynie. Cieszyliśmy się jak dzieci, choć wiedzieliśmy, że oznacza to wielką próbę dla naszej przyjaźni. Od zawsze byliśmy nierozłączni, prawie wszystko robiliśmy razem, a teraz dzielił nas cały ocean.
    Gdy Marco wyjechał zaczęłam więcej czasu spędzać z jego byłą dziewczyną Francescą, z którą musiał rozstać się ze względu na dzielące ich kilometry. Razem z Fran i jej najlepszą przyjaciółką Violettą pocieszałyśmy się nawzajem, co bardzo nas do siebie zbliżyło. Zaprzyjaźniłyśmy się w trójkę niemal od razu i to właśnie one namówiły mnie na ten wyjazd do Hiszpanii. Przekonywały, że wakacje sa po to, aby odpocząć, zabawić się. W końcu musiałam przyznać im rację i uległam. Teraz siedzę przed otwartą walizką i już chyba po raz setny zastanawiam się co do niej włożyć.
-Gotowa?-pyta mama, wchodząc do mojego pokoju-oh znów to samo, Lu czy ty wszędzie musisz się spóźnić?
-Daj mi sekundę i zaraz wychodzimy, przecież nie mogę spóźnić się na odprawę.-odpowiadam, wkładając do walizki połowę mojej szafy.
-Masz dosłownie 5 minut, pójdę przyszykować Ci jakieś jedzenie na drogę.-odpowiada i wychodzi, zostawiając mnie samą, z walizką do połowy już zapełnioną.
   Pakuję jeszcze kosmetyki i resztę najpotrzebniejszych rzeczy. Ubieram moje ulubione trampki, zabieram z podłogi torbę, którą przerzucam sobie przez ramię i wychodzę z pokoju, taszcząc za sobą mój bagaż. Odwracam się jeszcze, żeby spojrzeć czy na pewno wszystko wzięłam, zamykam drzwi i schodze na dół do czekającej w kuchni mamy.
-Już gotowa.-uśmiecham się i całuję ją w policzek.
-No to w drogę.-odpowiada, podając mi jedzenie i zabierając ode mnie walizkę.
     Przez okno widzę jak wkłada ją do bagażnika i odpala auto.'Już czas' myślę i wychodzę na zewnątrz. Czuję jak promienie słońca padają na moją skórę i rozkoszuję się uczuciem ciepła, otulającego moje ciało. Zamykam drzwi od domu i szybko wchodzę do auta.
-Jak się czujesz Lu? Ostatnio jakoś blado wyglądasz-mówi mama. Wiem że się martwi za każdym razem jak wyjeżdżam i wiem, że niestety nic nie mogę na to poradzić.
-Wszystko w porządku. Czuję się na prawdę dobrze, po prostu nie chce opuszczać znów tego miejsca. Chyba niepotrzebnie zgodziłam się na ten wyjazd- odpowiadam. Zawsze mam te same obawy, kiedy muszę opuścić dom. Nigdy nie lubiłam tego robić, a ostatnio zdaża się to o wiele za często.
-Przestań kochanie-odparła mama- ta wycieczka to wspaniały pomysł. Bardzo Ci się przyda odpoczynek,a gdyby dziewczyny nie namówiłyby Cię na wyjazd, pewnie całymi dniami siedziałabyś w domu i gadała z Marco przez Skype'a.
-Może masz rację, nie wiem po prostu nie pałam takim entuzjazmem jak Fran i Vilu. Gdybyś tylko ich posłuchała, przez cały tydzień gadały tylko o Hiszpanii, o tym jak tam pięknie, jak nie mogą się już doczekać, a Vilu przeżywała, że wreszcie spotka się z tym swoim przyjacielem z Włoch. Podobno kiedyś chodził do OnBeat, ale jego rodzice nie pozwolili mu zostać tu z babcią-odpowiedziałam, bawiąc się kosmykiem moich blond loków.
-A jak się nazywa ten chłopak?-pyta mama.
-Leon. Podobno on i jego dwóch kolegów także jadą na ten obóz.-mówię.
-Na pewno będzie fajnie. Tylko nie baluj mi tam za dużo!-grozi palcem mama i zaczyna się śmiać-Nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę, sama pojechałabym na taki obóz. Gdybym tylko nie była taka stara...-wzdych , po chwili obie wybuchamy głośnym śmiechem.
-Oj mamuś, nawet nie wiesz jak bardzo będę tęsknić.-momentalnie poważnieje i zdaję sobię sprawę, że przez najbliższy tydzień nie zobaczę jej uśmiechniętej twarzy.
-Ja też kochanie, ale nie martw się, na szczęście jest coś takiego jak telefon, z którego nawet nauczyłam się korzystać.-śmieje sie moja rodzicielka.- Patrz, już jesteśmy na miejscu.
     Podążam za wzrokiem mamy i widzę ogromny szyld z napisem AIRPORT. Parkujemy samochód, później żegnam się z mamą i zabieram bagaż. Wchodzę do tak dobrze znanego mi miejsca i zaczynam się rozglądać. Dziewczyny już są, widzę z daleka ich podekscytowane twarze, czekające w kolejce do odprawy.
-Lu!-krzyczy Vilu ściskając mnie- dobrze Cię widzeć już myślałyśmy, że znowu się spóźnisz.
-Nie tym razem-śmieje się- czasem jednak potrafię przyjść na czas.
-Chodźcie dziewczyny, kolejka się przesuwa.-krzyczy Fran, łapiąc nas za ręcę i ciągnąc do przodu.
     Patrzymy na siebie z Violetta i wybuchamy głośnym śmiechem.
-Co was tak bawi?- pyta zdezorientowana Włoszka.
-Nic, nic Francesca. Wiesz, na bank dogadasz się z kolegami Leona. Gadałam wczoraj z Federico i Diego przez skype'a i doszłam do wniosku, że są zupełnie tacy jak ty. Ten wasz włoski temperament, Lu oni nas tam przekrzyczą.-zwróciła się do mnie Vilu.
-Mój Boże trzy Francesci w jednym miejscu , to może być ciekawe doświadczenie.- zaczęłam śmiać się razem z nią na co Fran zrobiła obrażoną minę.
-Jak wam się coś nie podoba , to jeszcze możecie wracac do domu, ja nie mam zamiaru rezygnować z takiego wyjazdu.-odparła obruszona Włoszka.
-My też nie.-odpowiedziałyśmy równo z Violą i wyminęlyśmy zdezorientowaną dziewczynę.
-Dzień dobry! Twój bilet poproszę-zwróciła się do Violi pani odpowiedzialna za odprawę pasażerów.
-Już, już proszę bardzo.-opowiedziała brunetka i podała jej bilet.
-Dobrze, dziękuję-opowiedziała kobieta i zaczęła klikać coś na swoim komputerze.- W porządku jesteś na liście, tam zostaw swój bagaż i możesz już iść czekać przy barierkach.-odparła mechanicznym głosem.-Kolejna osoba!-krzyknęła.
-Dzień dobry, proszę.-od razu podalam jej bilet, za co zostałam obdarzona przyjaznym uśmiechem.
-Ty równiez jesteś na liście-odparła nie odrywając wzroku od komputera-tam zostaw bagaż-wskazała na taśmę-później możesz pójść i czekać przy barierkach.
-Dobrze, dziękuję bardzo-uśmiechnęlam się i poszłam zostawić walizkę we wskazanym miejscu. Następnie zaczęłam przeciskać się w tym strasznym tłumie, próbując namierzyć Violę. W końcu ją odnalazłam siedzącą przy jednym ze stolików i dołączylam do niej.
-O już jesteś!- zawolała na mój widok.-Wiesz, juz się nie mogę doczekac, aż tam będziemy. Tak dawno nie widzialam Leona, strasznie się za nim stęskniłam.
-Wiem Vilu, on na pewno też,-zaczęłam ją pocieszać.
-O czym gadacie?-dołączyła do nas Fran i zaczęła grzebać w swojej torebce, zapewne szukając telefonu.
-O Leonie.-odpowiedziałam i posłałam uśmiech do Vilu.
-Właśnie! Co do tego twojego Leona, mam nadzieję że to jakiś przystojniak i ci jego koledzy też.-powiedziała Fran puszczając do nas oczko.
-Hmm-zastanowiła się Viola.-Feder jest strasznie przystojny , taki typowy włoski amant. Jak go wczoraj zobaczyłam , to aż mi się kolana ugięły. Diego też jest fajny, podobno kiedyś mieszkał w Hiszpanii i jego mama jest stamtąd, więc nie ma takiej typowo włoskiej urody. Za to wygląda jakby się urwał z tych telenoweli brazylijskich. No a Leon, to Leon. On od zawsze był przystojny.-zakończyła Vilu.
-To bardzo dobrze, z ogromną przyjemnością będę się bawić w gronie przystojniaków.-śmieje się Fran.
-Oj Francesca, Francesca Tobie w głowie tylko amory.-odparłam zanosząc się od śmiechu.
-Są wakacje Lud, trzeba to wykorzystać i się bawić-odpowiada.
-Pasażerowie lot nr 53 do Madrytu proszeni są o podejście do bramki nr 3, powtarzam pasażerowie lot nr 53 do Madrytu proszeni są o podejście do bramki nr 3-usłyszałyśmy w głośnikach komunikat i momentalnie stanełyśmy w kolejce do wyznaczonej bramki.
     Wychodząc na pas startowy kolejna pani sprawdziła nam bilety i wskazała nam odpowiedni samolot. Weszłyśmy po schodkach do środka i zajęłysmy wyznaczone miejsca.'Zaczęło się' myślę i czuję jak samolot odrywa się od ziemi. W powietrzu spędziłyśmy parę godzin i w końcu następuje długo wyczekiwany przeze mnie moment. Stweardesy powtarzają komunikat, w którym oznajmiają,  że zbliżamy się już do lądowania. Wyczuwam jak powoli samolot obniża swoje loty, a po chwili wysuwa kółeczka, które z impetem uderzają o ziemię. Poczułam ogromną ulgę i zaczęłam klaskać razem z innymi pasażerami, w celu podziękowania pilotowi za udany lot. Szybko opuściłyśmy samolot i skierowałyśmy się po swoje bagaże. Przed głównym wejściem lotniska miała się zebrać nasza grupa, więc ruszyłyśmy na zawnątrz. Wychodząc z gmachu ogromnego budynku dostrzegłyśmy wysokiego faceta, trzymającego listę uczestników naszej wycieczki, poznałyśmy go po logo firmy, które miał na teczce. Ruszyłyśmy do niego.
-Dzień dobry!-przywitałyśmy się.
-Cześć dziewczyny!-odpowiedział-wy też z mojej grupy ?
-Najprawdopodobniej.-uśmiechnęła się Vilu.
-To czekajcie zaraz sprawdzimy na liście-odpowiedział mężczyzna.-Jak macie na imię?
-Violetta Castillo, Ludmila Ferro i Francesca Camello.-odpowiedziała Fran.
-Tak, tak jesteście-odpowiedział organizator i zaczął odhaczać nasze nazwiska na liście.- Ja nazywam się James Brown i będę waszym grupowym, możecie dołączyć do reszty.-wskazał na grupę ludzi, stojących obok.
-Dobrze, dziękujemy.-odpowiedziałam i ruszyłyśmy w kierunku wyznaczonym przez mężczyznę.
-Vilu!- usłyszałyśmy ciepły, męski głos za naszymi plecami.Viola zamarła i odwróciła się momentalnie.
-Leon!-krzyknęła i rzuciła się na szyje wysokiemu brunetowi. Za nim stali zapewne jego koledzy i przyglądali się uroczej scence. Jeden z nich także był brunetem i miał typowo włoską urodę. Wyglądał jakby urwał się z najnowszej okładki Vogue'a i lustrował wszystkich dookoła swoimi czekoladowymi oczami. Po chwili jego wzrok zawiesił się na mnie i uśmiechnął się szeroko. Obok niego stał drugi o czarnych włosach, ciemnej oprawie oczu i mocno zarysowanych kościach policzkowych. Vilu miała rację, gdy mówiła, że wygląda jak amant z telenoweli.
-Tyle czasu.-powiedział Leon, cały czas trzymając Violę w objęciach.
-Dobra stary, my też chcemy się przywitać.-powiedział brunet, kładąc rękę na ramię Leona.
-Fede!-krzyknęła Viola, oderwała się od Leona i przytuliła bruneta.
-Ciebie też miło w końcu poznać Vilu.-chłopak zaśmiał się z tym swoim nieziemskiem włoskim akcentem, widać było, że doskonale zdaje sobie sprawę, że żadna dziewczyna mu się nie oprze. Nie lubiłam takich kolesi, zbyt wielu poznałam takich palantów, którzy wiedząc, jak działają na dziewczyny, traktowali je jak zabawki.
-Jeszcze ja!-krzyknął Diego i poszedł przywitać się z moją przyjaciółką.
-Violu-zwrócił się do niej Federico-a może przedstawisz nam swoje śliczne koleżanki-powiedział i puścił do nas oczko. 'Zaczęło się' pomyślałam, wiedziałam, że to zwykły podrywacz. Spojrzałam na Fran, która zaczerwieniła się na jego słowa, a ja tylko przewróciłam oczami i zwróciłam wzrok na Leona i Diego, którzy nie mogli powstrzymać się od śmiechu, widząc moją reakcję. Viola też próbowała się nie roześmiać.
-To jest Fran.-powiedziała, wskazując na dziewczynę-Ona równiez jest Włoszką, więc sądzę, że się dogadacie. Chłopaki przywitali się z szatynką, przedstawiając się każdy po kolei.
-A to jest Lu-wskazała na mnie i uśmiechnęła się zachęcająco.Leon i Diego podeszli do mnie i przywitali się. Wiedziałam, że stojący z tyłu brunet, czeka na możliwość zrobienia większego show, ale w ostatniej chwili rozmyślił się i podszedł do mnie.
-Miło Cię poznać ślicznotko, jestem Federico Pasquarelli.-powiedział, podając mi rękę.
-A ja Ludmila Ferro.-odpowiedziałam chłodno, cały czas przyjmując kamienny wyraz twarzy. Chwyciłam jego wyciągniętą dłoń i momentalnie puściłam ją, odwracając się do dziewczyn. Niech nie myśli, że jestem kolejną łatwą dziewczyną, która będzie robiła do niego maślane oczka. Nie ze mną te numery!



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak oto prezentuje się mój pierwszy rozdział. Mam nadzieję, że udało mi się was choć trochę zaciekawić. Serdecznie zachęcam do wyrażania swojej opinii w komentarzach. Całuję gorąco :*
Wera ;D

5 komentarzy:

  1. Fajny początek, czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg... Dawno nie czytałam nic tak pięknego!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudne *_*

    Zapomniałabym :
    Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu - http://fedemilamiloscdokonca.blogspot.com/2014/12/lba.html
    Z niecierpliwością czkam na nexta
    Pozdrowienia
    Mini ♪

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana do LBA na moim blogu :) http://fedemila-4ever.blogspot.com/2014/12/lba.html#comment-form

    OdpowiedzUsuń
  5. 30 yr old Assistant Manager Tessa Klagges, hailing from Trout Lake enjoys watching movies like Radio Free Albemuth and Computer programming. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Ferrari 410S. przejdz do tej strony

    OdpowiedzUsuń