:)

:)

piątek, 20 lutego 2015

Rozdział VII

Na widok czerwonej na twarzy Violetty, Federico i ja odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-Eee… Chciałam tylko sprawdzić czy, eee…wszystko w porządku- jąkała się zażenowana szatynka.
-Jak widać, tak –warknął Federico, przeczesując palcami włosy.                                         
     Widać było, że nie za bardzo jest zadowolony z niespodziewanej wizyty mojej przyjaciółki. Usta zacisnął w cienką linię, a z jego oczu bił niebezpieczny żar. Przeszło mi przez myśl, że gdyby spojrzenie mogło zabijać, Vilu najpewniej leżałaby już martwa. Zresztą nie dziwię się. Kurcze, przerwała w takim momencie...
-Przepraszam, martwiłam się o Lud -bąknęła, stając się jeszcze bardziej purpurowa.
     I dlatego wparowałaś tu i przeszkodziłaś nam w pocałunku? Cholera, Vilu!
-Wszystko w porządku, już lepiej się czuję -odparłam cicho.
     Podniosła na mnie swoje zielone oczy, które mówiły bezgłośnie 'no co ty, kurwa, nie powiesz'.
-Pójdę się wykąpać -westchnął Federico i schował się za drzwiami łazienki.
     NIE! NIE! NIE! Federico, nie zostawiaj mnie tu samej z Violettą! Cholera, zabijcie mnie. Fede, wracaj! Brunetka doskoczyła do mnie w mgnieniu oka i zarzuciła gradem pytań.
-Całowaliście się? Lu, całowaliście się!
     Patrzyła na mnie, niedowierzając i kręcąc z dezaprobatą głową.
-Nie zdążyliśmy, bo ktoś nam przeszkodził -warknęłam w jej stronę.
     Violetta na powrót stała się cała czerwona i wbiła wzrok w swoje splecione dłonie.
-Cholera, Lu, naprawdę bardzo przepraszam. Chciałam tylko sprawdzić czy jesteś cała i zdrowa. Leon mówił, że źle się poczułaś i Feder zaprowadził cię do nich. Wtedy mnie olśniło. że przecież ja mam klucz od naszego pokoju, a pewnie chciałaś się wykąpać -przerwała, mierząc badawczym wzrokiem koszulkę, którą miałam na sobie. -Ale widzę, że już sobie poradziłaś.
     Uśmiechnęłam się i przygryzłam dolną wargę. Poradziłam sobie i to całkiem nieźle.
-Vilu, cholera, przyszłaś w takim momencie.
-Naprawdę przepraszam, Lu gdybym wiedziała, że za drzwiami ujrzę taką scenę, nawet by mi przez myśl nie przeszło, żeby wam przeszkadzać.
-Wiem -westchnęłam cicho i sięgnęłam po gumkę, leżącą na komodzie. Związałam moje włosy w koka i usiadłam na łóżku. -Dobrze, że przyszłaś. Ten pocałunek nie powinien się wydarzyć.
-Co ty znowu bredzisz, Lu? Lecisz na niego, przyznaj to w końcu.
-To nic nie zmienia.
     Zrobiłam się czerwona na twarzy.
-Jak to, kurwa, nic nie zmienia?!
-Zamknij się, Vilu. Pasquarelli pewnie podsłuchuje całą naszą rozmowę.
-Oh, przestań w końcu zgrywać taką cnotkę, Ferro. Lecisz na tego przystojniaka jak cholera!
-Co z tego, Vilu i tak z nim nie będę.
-Niby czemu? -zrobiła nadąsaną minę.
-Bo za parę dni stąd wyjeżdżamy. Ja do Argentyny, on do Włoch. Po co pchać się w związek, który za chwilę się skończy?
     Violetta westchnęła głośno.
-Żeby choć przez chwilę być szczęśliwym, Lu.
     Znieruchomiałam i spojrzałam na nią dużymi oczami. Dziewczyna usiadła przy mnie i objęła ramieniem.
-Nie wiem co takiego ma w sobie ten przystojniak, ale to jedyny chłopak, na którego w ogóle zwróciłaś uwagę. Zawsze oplata cię wianuszek facetów, ale ty masz w zwyczaju każdego spławiać. Pierwszy raz widzę, że jakiemuś w końcu udało się przedrzeć przez tą twoją skorupę i tak bardzo do ciebie zbliżyć. Jeśli to właśnie z nim masz być szczęśliwa, to nie marnuj więcej czasu i rusz dupę, Lu.
     Spojrzałam z niedowierzaniem na jej piękną twarz.
-Boję się, Vilu. A jeśli nam się nie uda? A nawet jeśli jakimś cudem się uda, Vilu ja nie chcę cierpieć. A będę cierpieć na pewno, przecież on mieszka na drugim końcu świata!
      Dziewczyna objęła mnie mocniej.
-Jeśli ta więź, która was połączy będzie prawdziwa, to prędzej czy później znów będziecie razem.
     Wtuliłam się w nią jak w poduszkę, uciekając przed dopadającą mnie rzeczywistością. Brunetka delikatnie gładziła mnie po głowie i szeptała coś o byciu silnym, ale mój mózg w ogóle nie przetwarzał jej słów.
     Po paru minutach z łazienki wyszedł Federico, zwracając na siebie uwagę zarówno moją jak i mojej przyjaciółki. Chłopak miał na sobie tylko spodnie od dresu, więc cała jego dobrze umięśniona klata była do dyspozycji naszych zachłannych oczu. Cholera, zrobił to specjalnie. Woda z  jego mokrych po kąpieli włosów, skapywała na rozgrzaną skórę, a to doprowadzało mnie do szaleństwa. Usłyszałam jak Vilu głośno wypuszcza z płuc skumulowane wewnątrz powietrze. Ona też nie mogła być obojętna na czar Pasquarelliego.
-Już wiem, co takiego ma w sobie, że zwróciłaś na niego uwagę -szepnęła prawie bezgłośnie, przygryzając dolną wargę.
     Uśmiechnęłam się do niej pobłażliwie. Tym razem to ja miałam wzrok mówiący 'no co ty, kurwa, nie powiesz'.
-Cholera, Lu takie widoki, a ty nic z tym nie robisz -westchnęła cicho. -Ja już dawno rzuciłabym się na tego adonisa.
     Spojrzałam na nią pobłażliwie.
-Przy tobie raczej tego nie zrobię, wolę mieć go całego dla siebie.
     Violetta zachłysnęła się powietrzem, a ja zaczęłam się głośno śmiać. Federico spojrzał na nas jak na dwie idiotki i uniósł brew do góry.
-Chyba już pójdę -powiedziała czerwona na twarzy Vilu. -Powiem Fran, że dzisiaj nocujesz u chłopaków.
     Ukradkiem puściła do mnie oczko i wstała z łóżka.
-Powodzenia -szepnęła mi do ucha i wyszła z pokoju, pozostawiając mnie sam na sam z Włochem.
     Spojrzałam w jego stronę. Właśnie zawzięcie szukał czegoś w torbie, pochylając się nad nią. Cholera, wyglądał niezwykle pociągająco w tej pozycji. Przygryzłam dolną wargę. Chłopak momentalnie odwrócił głowę w moją stronę i posłał mi szeroki uśmiech.
 -Przeszkadzam w czymś, Ferro?
     W racjonalnym myśleniu, podpowiadała moja podświadomość.
-Właściwie to nie wiem. Przeszkadzasz mi czy nie? Jestem bardzo rozdarta w tej kwestii.
     Uniósł brew do góry.
-Rozdarta?
-Dokładnie –potwierdziłam.
     Federico wyjął coś z torby, schował do kieszeni dresów i podszedł do łóżka od strony na której siedziałam.
-A więc, mówisz że nie umiesz się zdecydować? Trzeba coś z tym zrobić, Ferro.
-Co zamierzasz?
-Zaraz się przekonasz.
     Pochylił się lekko nade mną, opierając ręce po dwóch stronach moich nóg. Jego boski zapach w przyjemny sposób drażnił moje nozdrza, a jego umięśniona klata była na wyciągnięcie mojej dłoni. Zdusiłam w sobie nieposkromioną chęć dotknięcia jego nagiej skóry i odchyliłam się od niego, opierając na łokciach, aby w końcu zacząć racjonalnie myśleć.
-Nie lubię niespodzianek, Pasquarelli. Wolę już teraz wiedzieć na co się przygotować.
-Jesteś strasznie ciekawska, Ferro. A podobno ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
     Upomniał mnie.
-Podobno, ale to tylko zwykły, nic nie znaczący stereotyp, którym nie warto sobie zaprzątać głowy.
     Widziałam jak w jego oczach malutkie iskierki tańczą rozbawione. Pochylił się nade mną jeszcze bardziej, tak, że teraz nasze usta dzieliły już tylko milimetry. Ta bliskość strasznie mąciła mi w głowie. Mój oddech stał się nierówny, a krew buzowała w żyłach.
-Nadal jesteś rozdarta, w kwestii mojego przeszkadzania twojej, ciekawskiej osobie? –zapytał niewinnie.
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
     Oh, skończmy już tą kretyńską grę i po prostu mnie pocałuj. Pasquarelli ile można czekać? Widział moją zniecierpliwioną minę i pochylił się prosto nad moim prawym uchem.
-Miałaś wziąć leki –szepnął .
     Co?
     Włożył mi do ręki małą pastylkę i wyprostował się. Leżałam na łóżku oszołomiona i patrzyłam na niego niezrozumiałym wzrokiem. Co to miało, kurwa, być? Dlaczego mnie nie pocałował? Leki miałam wziąć okej, ale jak to mogło kolidować z naszym pocałunkiem?
     W mojej głowie kłębiły się teraz setki pytać, ale na żadne z nich nie mogłam znaleźć racjonalnej odpowiedzi. Zamknęłam oczy nadal oszołomiona tym co się przed chwilą stało. A może ja mu się wcale nie podobam? Cholera, ale przecież powiedział, że mu na mnie zależy. Może zależy ale jak na przyjaciółce. Kurde, Ferro co ty sobie w ogóle wyobrażałaś?
     Wstałam pospiesznie z łóżka i chciałam pójść do łazienki. Czułam jak pod powiekami zbierają mi się łzy. Jeszcze nigdy w życiu nie czułam odrzucenia. Oh, to takie frustrujące uczucie. Otworzyłam drzwi od łazienki, ale one nagle zamknęły się z głośnym hukiem, a ja zostałam do nich przygwożdżona przez Pasquarelliego. Co tu się, kurwa, dzieje?
-Nie dokończyłem czegoś –powiedział w celu wyjaśnienia i wpił się w moje wargi.
     I wtedy wszystko przestało mieć jakikolwiek sens. Nie ważne było to, że przed chwilą leżałam na łóżku oszołomiona jego odrzucenie. Nie ważne było to, że z tego wszystkiego nie rozumiałam kompletnie nic i nie ważne było to, że w każdej chwili mógł tu ktoś wejść i nas zobaczyć. Liczyło się tylko to, że jego wargi znajdowały się na moich i napierały na nie z całych sił. Liczył się tylko on i tylko ja, nikt i nic więcej.
     Poczułam jak jego palce jednym pociągnięciem zdjęły gumkę z moich włosów i te rozsypały się kaskadą na moje ramiona. Po chwili podjechałam do góry, cały czas opierając się o drzwi. Poczułam jak ciepłe ręce, lądujące na moich nagich udach, trzymały mnie mocno, żebym nie spadła.
     Wplotłam palce w jego brązowe włosy i w całości poddałam się burzy hormonów szalejących w moim ciele . Moje plecy nagle oderwały się od drzwi, a my szliśmy gdzieś przed siebie. Po chwili wylądowaliśmy chyba na łóżku, bo Feder usiadł na czymś, a ja znajdowałam się teraz na jego kolanach. Obsypywał pocałunkami całe moje ciało, a ja rozpływałam się pod dotykiem jego warg na mojej rozgrzanej skórze. Po chwili jego usta znów znalazły się na moich, ucząc się ich na pamięć. Jeszcze nigdy nie czułam się tak jak w tej chwili. Ten przystojny brunet totalnie mącił mi w głowie, nie pozostawiając z mojego zdrowego rozsądku nawet śladu.
     Po chwili, która dla mnie nastąpiła zdecydowanie za szybko, oderwaliśmy się od siebie, próbując złapać oddech. Jego czolo zetknęło się z moim i siedzieliśmy tak przez chwilę w ciszy, napawając się swoją obecnością i bliskością.
-Co ty ze mną robisz, Lu? –szepnął i przyłożył swoje palce do mojego policzka.
     Westchnęłam cicho, rozkoszując się jego dotykiem.
-To samo, co ty ze mną, Fede.
     Otworzyłam oczy i spojrzałam w jego niebiańskie, czekoladowe tęczówki. Tak, tego pocałunku na pewno długo nie zapomnę. Starałam się unormować mój oddech, ale na próżno. To i tak bez sensu, przecież każda próba kończyłam się klęską gdy była w jego pobliżu.
     Kurwa, przed chwilą całowałam się z najprzystojniejszym kolesiem na naszej wycieczce, ubrana tylko w jego koszulkę, na jego łóżku, w jego pokoju. Jacie, Lu czy ty to kiedykolwiek przebijesz?
-Czas spać, Ferro –usłyszałam ten cudowny baryton tuż nad moim lewym uchem.
-A może ja nie chcę spać? –marudziłam jak pięciolatka.
-Za chwilę przyjdą tu Leon i Diego i zapewne wymyślą jakąś niestworzoną historię, gdy zobaczą ten bałagan, który zrobiliśmy.
      O czym on mówi? Jaki bałagan? Rozejrzałam się po pokoju. Torba z ciuchami Federa była rozwalona po całym pokoju, a pościel na jego łóżku była całkowicie skotłowana.
-Ale jak?
-Nie mam pojęcia.
    Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie w czoło.
-Chodź.


     Podał mi rękę i pomógł wstać. Na szczęście sprzątanie tego burdelu nie zajęło nam dużo czasu, więc gdy w pokoju zjawili się Leon i Diego, ja smacznie spałam, błądząc od dawna w krainach Morfeusza.

7 komentarzy:

  1. Hej ;3
    Rozdzial po prostu BOSKI <3
    Ahh rozmowa Luśki i Vilu.
    O bosz ;3 Fede z gola Klarą i do tego kropelki wody, które spływają po jego nagim torsie <3 mmm;3 wyobrażam to sobie ;3
    I to takie namiętne długie BESO fedemiłko <3 aż takie, ze zrobili burdel w całym pokoju.;D też jestem ciekawa jak ;3
    Rozdział CUDOWNY <3
    Czekam na następny ;3
    Pozdrawiam Klaudia<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Dobra zmartwychwstałam ;3
      Boże kobieto to jest NIESAMOWITE!!!!! <3
      Skaczę po całym domu i piszczę jak głupia! *-*
      Violka ta to ma wyczucie czasu! Ale daruje jej to za tą jej rozmowę z Lu, ma dziewczyna rację! ;)
      Boże Fede bez koszulki *o*
      i to jak wyskoczył z tymi lekami, no ja bym mu w twarzyczkę przywaliła ;3
      a potem ten BESO, cóż mogę powiedzieć NIEBO!!!!!! <3
      Jak oni zrobili ten bałagan? :o
      Dłużej już nie mogę pisać bo serce mi się tak telepię że nie ogarniam ;)
      Czekam na szybkiego i równie cudownego, albo nawet bardziej (wierzę w Ciebie) nextcika <3 <3 <3
      pozdrawiam ;*
      rugg

      Usuń
  3. Super, Lusia odrzucona:( ale Fede to naprawił :D super i znowu się powtarzam ale nie mogę się doczekać nextcika

    OdpowiedzUsuń
  4. http://federico-ludmila-ti-credo.blogspot.com/?m=1
    To mój nowy blog zapraszam do komentowania.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie wiem co powiedzieć. To było coś ślicznego słońce. Nie wierze, że można mieć tak duży talent. Wszystko opisujesz idealnie, nie mam ani jednego zastrzeżenia. Potrafisz opisywać każdą scenę tak niesamowicie. Może dlatego, kiedy czytam rozdziały, czuję..magię. :) Rób to co kochasz i nie poddawaj się, nie możesz zmarnować tego czym zostałaś obdarzona. Czekam na kolejny rozdział, który z pewnością będzie równie piękny. <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej... Ej .. Werusiu gdzie mój next?
    Kiedy będzie?
    Bo juz długo nie wytrzymam
    Pozdrawiam ciepło Klaudia<3
    Ciao *-*

    OdpowiedzUsuń